sobota, 27 czerwca 2009

Cytat.

,,To prawda, że my wyparliśmy sądownictwo z dziedziny administracji, w którą mu dawny ustrój niesłusznie pozwolił wkroczyć; ale równocześnie rząd, jak się okazuje, nieustannie wciskał się w naturalną sferę działań sądownictwa, a my zostawiliśmy go tam, jak gdyby brak podziału władzy nie był tu równie niebezpieczny, a nawet szkodliwszy; bo wtrącanie się sądownictwa w administrację szkodzi jedynie interesom, podczas gdy wtrącanie się administracji w sądownictwo deprawuje ludzi i czyni z nich buntowników i służalców jednocześnie."
ALEXIS DE TOCQUEVILLE DAWNY USTRÓJ I REWOLUCJA

Książkę tę polecam każdemu. Treść w niej zawarta jest naprawdę cenna.

piątek, 26 czerwca 2009

Tytułem ,,czwartkowych obiadów"




Gdzie jest Ferdynand Antoni Ossendowski?

Styczeń 1945 roku, sowieci ,,po wyzwoleniu’’ Warszawy szukają człowieka, a dowiedziawszy się o jego śmierci – grobu. Grób otwarto, by upewnić się, że osobisty wróg towarzysza Lenina nie żyje.
Kim był ten człowiek tak znienawidzony przez towarzyszy i tak mocno przez nich poszukiwany?
Kim był, że w powojennej Polsce jego książki zostały z bibliotek skonfiskowane, spalone, zakazane, że nazwisko autora zostało wymazane? Człowiek którego dzieła przekraczały nakład książek takich autorów jak Reymont, czy Sienkiewicz!
Dawne czasy, albo stare dzieje powie ktoś, nic wartościowego dziś.
Niestety nie.
Ferdynand Antoni Ossendowski urodzony w Lucynie 27 maja 1876 r., zmarł 3 stycznia 1945 r.
w Żółwinie. Badacz i geolog, członek Akademii Francuskiej, prezes Towarzystwa Literatów i Pisarzy, wykładowca kilku uczelni wyższych, m.in. paryskiej Sorbony i Uniwersytetu
w Petersburgu.
Pozwolę sobie pominąć część danych biograficznych, bo wierzę, że zainteresowani szybko wyszukają samodzielnie czego im potrzeba.
Przejdźmy do jednego z najciekawszych okresów życia pana Ossendowskiego.
Gdy nastaje rok 1918, nawałnica bolszewicka rozpętuje się na dobre, ten potworny wir zniszczenia i śmierci, Ossendowski uchodzi z Petersburga na Syberię. Przebywa tam do klęski adm. Kołczaka, gdy oddziały białych, a wraz z nimi 5-ta polska dywizja syberyjska ,,była już w zdradzieckich rękach bolszewików’’.
Polsko brzmiące nazwisko może być przyczyną skazania na śmierć, zatem ucieczka z tego opętanego kraju wydaje się być jedynym wyjściem.
,,Na początku roku 1920 los rzucił mnie do Krasnojarska, miasta położonego u brzegu wielkiej i pięknej rzeki Jenisej, której źródła rodzą się w górach Urianchaju, a ujście ginie w Oceanie Lodowatym.”
Opis przyrody, to nie losy ludzi a te niestety kończą się aresztowaniem i śmiercią jego przyjaciół, ale sam Ossendowski w porę ostrzeżony w przebraniu wieśniaka wymyka się bolszewickim katom do tajgi.
Życie w samotności, zmagania się z groźną przyrodą, wszechobecna śmierć, to najmocniejsza próba dla człowieka, dla jego charakteru i wiary. ,,...Lecz przyszedłem do przekonania, że nie ma nic potworniejszego dla człowieka nad całkowite osamotnienie i uświadomienie sobie, że jest zupełnie odcięty od świata, ludzi i warunków normalnego życia. Jeden krok, jedna chwila załamania się woli – a nastąpi ponury szał, który opanuje mózg i doprowadzi człowieka do zguby...’’
Próba wydarcia się z objęć śmierci prowadzi Ossendowskiego poprzez pustynię Gobi do Tybetu, by
w beznadziei podróży zawrócić do Mongolii i spotkać tam barona Ungerna von Sternberga walczącego z bolszewikami krwawego barona, chana Mongolii. Dzięki pomocy barona von Sternberga udaje się do Pekinu, by następnie przedostać się do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, gdzie powstaje trzytomowe dzieło, będące zapisem jego exsodusu z Rosji: ,,Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów’’.
Postać barona von Sternberga łączy się już na stałe z Ossendowskim. Wszystko to za sprawą skarbu barona: złota, klejnotów i zabytków kultury, których miejsce ukrycia do dzisiaj pozostało tajemnicą, jak i to czy profesor Ossendowski rzeczywiście ukrył ten skarb na polecenie von Sternberga.
Temat ten ożył na nowo i we współczesnej literaturze za sprawą pana Andrzeja Pilipiuka piszącego pod pseudonimem : Tomasz Olszakowski w powieści ,,Pan Samochodzik i skarb barona Ungerna’’, gdzie ma też do odegrania swoją rolę piramida w Międzybrodziu!
Ossendowski powraca do Polski w 1922 roku, gdzie oddaje się pisarstwu. Powstają książki przygodowe i dla dzieci – młodzieży. Ossendowski wiele podróżował, pisał bardzo wiele, również o Podkarpaciu i o okolicach Sanoka. (Wiele ciekawych rzeczy o naszym regionie można przeczytać w dziele pt. ,,Karpaty i Podkarpacie”).
Najsilniejsze emocje wywołała jednak książka pt. ,,Lenin’’ wydana w roku 1930, demaskująca komunizm i jego ,,wprowadzaczy’’. (Uznana jest za pierwszą demaskatorską analizę systemu komunistycznego, pierwszą przed Orwellem). Tych emocji sowieci nigdy Ossendowskiemu nie wybaczyli, jak i jego związków
z baronem von Sternbergiem i tego, że być może jest to jedyny człowiek, który zna tajemnicę skarbu barona!
Okrutni mściciele nawet po śmierci musieli być pewni swego.
Ossendowski to wspaniały pisarz, naukowiec, człowiek. Uciekając przed złem nigdy nie wyparł się wiary i przekonań, chociaż wszyscy mu ulegali, on jako jeden z nielicznych był przeciw. W kraju, gdzie przyroda w swym biegu jest nieubłagana, w czasach, gdzie każdy człowiek może okazać się zdrajcą, lub bezwzględnym oprawcą, katem, gdzie jest się pewnym swojej śmierci – niepewnym kiedy; pozostaje wierny.
Wraca do kraju, staje się ,,tuzą” literatury, rozsławia go po całym świecie („Przez kraj zwierząt, ludzi
i bogów” wydano w 142 krajach). Na koniec wyklęty i zapomniany. Chcę by powrócił.

Wojciech Niezgoda


Przypisy:
Cytaty pochodzą z powieści :,,Zwierzęta, ludzie, bogowie” Wydawnictwo ,,Łuk”Białystok 1991 na podstawie wydania z 1923 roku nakładem Wydawnictwa Gebethnera i Wolfa.

Fotografie pochodzą z książek F.A. Ossendowskiego.
A artykuł napisany dla MMM Lupa numer któryś tam....

wtorek, 23 czerwca 2009

Wiem, wiem....

Szanowni Państwo! Czy to moja wina, że kongres kobiet nazywa się tak, a nie inaczej? Jak się pozwala wariatom tytułować Napoleonem, to nie powinno się w tym wypadku pozwalać innym wariatom wypowiadać za wszystkich. Cóż, domeną demokracji jest to, że ktoś mówi za wszystkich, czuje i cierpi za miliony(za mniejsze się nie opłaca), tworzy ,,lepsze" prawo, ale jakoś robić na siebie każdy musi już sam. Szanowne panie, drogie kobiety. Pozwalacie tym babom by mówiły w waszym imieniu, to co się dziwicie? To cena postępu; wy płacicie one postępują. Nie długo, już nie długo zaczną wołać o obowiązkowym orgazmie. Niby tak dla dobra kobiet. Tylko niech się któraś wygada, to zaraz się te czarownice zlecą i zechcą by im to udowodnić.... Jak słyszą, że ktoś jest szczęśliwy w małżeństwie, zaraz skrzeczą, że pewnie mąż ją terroryzuje, a wychowanie dziecka nie może dawać szczęścia. Po prostu wszelkie takie inicjatywy nie idą drogą postępu, lecz niestety podstępu. Każdy rozsądny człowiek, gdy mu takie gremium obiecuje pomoc powinien czym prędzej zabierać nogi za pas. Tak dla jasności proszę słowo kobieta z wcześniejszego wpisu wsadzić sobie w "" słów.

niedziela, 21 czerwca 2009

sabbath bloody sabbath

Szanowni Państwo.Dlaczego taki tytuł? Otóż już na szczęście za nami, ale odbył się sabat czarownic. Bloody, dlatego, że czerwone czarownice, a i dlatego, że z takich sabatów nic dobrego nie wynika. Zbliża się wielkimi krokami sezon wakacyjny, zwany ogórkowym; oficjele pojadą przewietrzyć dupska, a to wiąże się z tym, że dla mas pracujących zabraknie rozrywki. Cała nadzieja w dziurawych drogach. Może jakiś autokar wywali się na zakopiance, albo co innego, byle mieli do pokazania jakiegoś truposza. Wracam jednak do tematu, bo o czarownice przecież chodzi.
Nie sądzę, by data była dziełem przypadku, ale podano do wiadomości, że odbył się kongres kobiet, który to był/jest: społecznym przedsięwzięciem zorganizowanym m.in. przez żonę b. prezydenta Jolantę Kwaśniewską, prezydent KPP Lewiatan Henrykę Bochniarz i prof. Magdalena Środę. W spotkaniu uczestniczy wiele kobiet reprezentujących m.in. środowiska naukowe, biznesowe, artystyczne, a także rząd i parlament. Oczywiście kongres, brzmi dumnie, ale o co im chodzi? Chodzi oczywiście o to, by mogły one sobie porównać, bez żadnej żenady, która ma większego. Oczywiście nazywają to swoim językiem, swoistą nowomową: parytetem, ale każdy zdrowo myślący wie o co chodzi. Kongres, a grypsują. Oczywiście wiele odnosi się do marzeń niespełnionych, o czym uczestniczki głośno wykrzykują, bo:,, Jesteśmy zakładniczkami męskich fantazji, ten kongres jest po to, by nas urealnić - mówiła podczas Kongresu Kobiet Polskich Agnieszka Graff. Wiem, rozumiem, ale żeby aż tak desperacko krzyczeć? Czy badanie związków między homofobią, a antysemityzmem już szanownej (cholera, nie wiem, czy pani, czy towarzyszce, chociaż żadna dla mnie ona towarzyszka) nie wystarczy? Zresztą odcinam się stanowczo! Co ta biedna kobitka chce jako zakładnik męskich fantazji urealnić? Te fantazje? Czy ja nie mam nic do roboty, tylko o kimś fantazjować? Nie znam, nie fantazjuję, nikogo nie trzymam jako zakładnika. Zakładnika? Dobre sobie! Oczywiście to nie jest najważniejsze. Najważniejsze drodzy państwo, to dla nich jest wolność. A tak! Wolność!(ale, te fantazje o byciu zakładnikiem, jakoś, coś...). Prof. itd itp. Magdalena Środa koniecznie chce zrobić głupka z każdego napotkanego, bo bredzi jak potłuczony.Oto dowód: Nie widzę żadnych zagrożeń płynących z wolności indywidualnej, jedyną granicą jest cierpienie drugiego człowieka. Nie wiem, jakie zagrożenie jest w tym, że kobieta sama decyduje o swoim macierzyństwie, dlaczego ta sfera musi być związana z naturą, a nie może podlegać indywidualnym wyborom. Pani ta popiera redystrybucję dochodów, popiera złodziejski system podatkowy, a mówi o wolności, do granicy cierpienia drugiego człowieka. (aaa. Kradnę, ale jego to nie boli, więc jestem ok!) Na dodatek dziwi się, że macierzyństwo musi być związane z naturą, a nie może podlegać indywidualnym wyborom. Bo taka jest natura. Krowa rodzi ciele. Koń, a właściwie kobyła źrebię, suka coś tam, a kaszaloty w ocenach też coś tam. O czym tu gadać? O tym, że tej babie marzy się aborcja na życzenie. Najpierw fantazja, potem aborcja, potem fantazja itd. w imię wolności. Szkoda tylko, że matki tych sadystów intelektualnych nie spełniły ich marzeń przed ich narodzinami...
Walcząc o parytet zapomniały, że np. taka pani prezydentowa jest nią właśnie dlatego, że jest parytet płci w małżeństwie. Jeden chłop, jedna baba. Jak chłop zostaje prezydentem, to baba z automatu panią prezydentową. Co ciekawe, jak chłop pracuje w zawodzie szambonurka, to nie słyszę by za żoną wołali pani szambonurkowa, albo pani kanalarzowa. Pozostaje mi omówić obsadę tego szoł.
W spotkaniu uczestniczy wiele kobiet reprezentujących m.in. środowiska naukowe, biznesowe, artystyczne, a także rząd i parlament. Nie ma to jak doborowe towarzystwo. Nawet s. Małgorzata Chmielewska założycielka Wspólnoty „Chleb Życia” opiekującej się osobami ubogimi i bezdomnymi powiedziała, że dzięki uzyskanej 20. lat temu wolności, możliwe jest organizowanie spotkań kobiet o różnym światopoglądzie.

„W czasach komunizmu nie było możliwe aby zakonnica występowała w telewizji obok władz miasta. Przy kościołach powstało tysiące szkół i przedszkoli. To dała wolność – mnie i tysiącom kobiet, które oddały życie Chrystusowi” – powiedziała s. Chmielewska.

Tu ręce mi opadają, ale jaki kongres tacy uczestnicy. Jacy uczestnicy, taki poziom. Pech polega na tym, że przejawem wolności dla siostrzyczki jest występ w telewizji obok władz miasta. To, że występuje ramię w ramię z aborcjonistami, homosiami, dając im tym samym swoją akredytację, jest jak najbardziej fair. Długo się teraz będę zastanawiał, zanim wyłożę pieniądze na pomoc dla jakiejkolwiek kościelnej organizacji. Zresztą co by tu pisać. Zdaniem s. Chmielewskiej cały system ochrony kobiet słabszych i samotnych matek, to system „do remontu”, łącznie z wychowywaniem chłopców i dziewcząt do eliminowania agresji. „Powinna być solidarność między nami-kobietami mimo różnic światopoglądowych” – postulowała zakonnica. Strzelać, czy spieprzać z tego kraju? Bóg zabronił kobiecie nauczać; wiedział co stworzył. Zwracam jeszcze uwagę, że te kobiety oddały życie Chrystusowi. Posłanka Izabela Jaruga – Nowacka, stwierdziła, że demokracja kończy się tam, gdzie zaczyna się sprzeciw Episkopatu. „I to jest naszą porażką, na pewno to zmienimy” – zapowiedziała b. pełnomocniczka rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn. To chyba tyle bo muszę się zresetować. Trzeba by być urodzonym debilem by to wszystko wytrzymać. dodam jeszcze, że pani prezydentowa Maria Kaczyńska w rozmowie z KAI uczestnicząca w Kongresie Powiedziała: „Pani profesor odpowiada sama za swoje słowa. Mamy wolność, może mówić to, co uważa. Nie zgadzam się z paniami, które tu występują i one dobrze o tym wiedzą” . Pani Danuta Wałęsowa nie przybyła na kongres. Paradoks. Lech ma normalną babę.... albo miała ciekawsze zajęcia.

Szanowni Państwo.

Ta choroba ma zawsze takie objawy, chociaż przez lata zmieniała kolor: był okres czerwono biało niebieski, potem czerwono brunatny, teraz zielony i różowy. Ale gdzie diabeł nie może tam paryteta pośle.

Cytaty na niebiesko pochodzą z portali: onet, ekai, chlebzycia, itd. itp.

Na koniec historia: Parytet. Wpłyń na prezydenta.

Wyobraźmy sobie: 1.Prezydent zwraca się do parytetu (tfu. do żony) - Szanowny parytecie, żono moja spełnij moje fantazję. Tu zniżył głos wiedząc, że jest ona jego zakładnikiem. Ona nieświadoma swojego położenia, balansując na granicy niebezpieczeństwa, zadziornie odpowiada: fantazjować to sobie możesz zbereźniku jeden, ale jutro ma być ten, i tamten, a z worami pod oczami cię przed kamery nie puszczę! - Kiedy jesteś moim zakładnikiem! Spełnij! Wrzasną świadomy swej siły jako fantasty. Na co ona ze spokojem, jak by nigdy nic odrzekła: Spełnię. Wszystko spełnię. A czy ty spełnisz coś dla mnie? Ogłuszony jej spokojem, który już od pierwszego rande wu kojarzył mu się z czym miłym, z niecierpliwiony odparł: Spełnię! Na co parytet: To daj na kongres trochę z kieszonkowego, pokazać się tam chcę, będzie tak światowo i postępowo, oj, nie chcę być zaściankowa. Dobrze - zgodził się krótko- tylko kiedy? Dodał. We środę - odpowiedziała. Kiedy?! Wrzasną zniecierpliwiony. Ależ - tu znów zaczęła łagodnie niczym sprzedawczyni sklepu perfumeryjnego - kongres we środę, właściwie w sobotę. A fantazja? Spytał zrezygnowany. Aaa fantazja... 2.Fantazja polega na tym: Moja bardzo zdolna, śliczna córeczka skończyła studia prawnicze i bedzie pracować dla bardzo bogatego człowieka w bardzo ważnej kancelarii. W najlepszej. Stary! Co ty chrzanisz. Przecież od urodzenia miała zeza, popuszczała w majtki jako nastolatka na widok tego Zenka z remizy, a sam mówiłeś, że todyslektyk i dyscko i muł straszny. Co? Zawsze przy flaszce żaliłeś się.... -Tak, ale teraz to taki parytet uchwalili, że jak jest jakiś instytut, albo sejm, albo jakiś ważny biznes to muszą być baby. -no to co? Wiadomo, że muszą. - No tak, ale jak muszą, to znaczy, że on się nadaje. Nawet jak się nie nadaje, to nie mogą jej wywalić, bo ją zdyskryminują. Rozumiesz? - Nic nie rozumiem. To tak jak by co drugi musiał być garbaty.

poniedziałek, 8 czerwca 2009

Przemyślanom gratuluję...

Już po wyborach, a nie którzy jeszcze w gorączce. Na niektórych kandydatów wieść o wygranej dało poczucie szczęścia. Oczywiście odtrąbiono sukces platformy, a premier uznał, że Polacy popierają politykę rządu. Patrząc na to wszystko z naszego sanockiego podwórka odnoszę wrażenie, że ludzie dali się wyrolować. Jak? Jeśli mieliśmy dobrych posłów nie ma znaczenia, z jakiej partii, to już ich nie mamy. Kiedy jeszcze można było Elę zaprosić i poprosić, tak teraz jej obowiązki niestety też kompetencje ulegną zmianie. Za to Przemyśl ma swojego posła. Czego przemyślanom gratuluję.
No cóż... ale lepsze jest wrogiem dobrego i o tym pamiętać należy.

Dziękuję wszystkim.

Szanowni Państwo!
Nie znam dokładnych danych, jednak niektórzy mówią, że jesteśmy szóstą siłą w Polsce. (pomyliłem się i wpisałem trzecią, ale kto wie). Idąc do walki wyborczej, tak teraz, gdy patrzę na to z boku, poszliśmy, jako UPR chyba po to żeby pójść. Okazało się, że do tego by się bić, trzeba ćwiczyć, niekiedy całe życie, ale by być gotowym właśnie w TYM momencie. Na prawdę nigdy nie wiadomo ile trzeba poświęcić by wygrać. Niekiedy przeciwnik nawet gdy zabrakło mu amunicji strzela dalej. Tak dla zmylenia. Co nas wyróżnia stojąc na przeciw innych? Nic, absolutnie nic. Na dodatek przypięta łatka, że to partia, która znowu przegrywa wybory w niczym nie pomaga.
UPR powinna wyjść zza klawiatury, wyjść na miasto i rozrabiać. Oczywiście w pozytywnym sensie.
Wiem z rozmów z ludźmi, kiedy własnonożnie roznosiłem ulotki, że mają tego wszystkiego dość; polityki, polityków, wszystkiego co chociaż trochę się z tym wiąże. Jednocześnie jest silna potrzeba w tym systemie powierzenia komuś swoich spraw. Ktoś to prawo ustanawiać musi. Dlatego wierzą tym, komu wierzy ktoś. Naprawdę sprawy zawiści i kibicowania ,,swojej" partii są niewielkie. Na Podkarpaciu wygrały te osoby, które zostały sprzedane jako swoje; znane lubiane, jak i też profesjonalne i obyte. (Słowa psalmu pominę. Nie wierzę, co mówią niektórzy, że Pan Bóg miłuje prawo i sprawiedliwość miały jakiś wpływ, chociaż....) Pamietam, bo sam podpisałem projekt ustawy o zmniejszeniu parlamentu, jaki to był piekny czas, gdy wszyscy chcieli tej zmiany. Niestety nic się nie zmieniło...
Czy ktoś z państwa zastanawiał się, co by się stało, gdyby UPR wygrała wybory do parlamentu RP? Czy na prawdę myślicie, że te kilka osób odkąd są w tej partii odkąd pamiętam, wszystkiemu podołają? Wiem. Są też inni, ale inni o tym nie wiedzą. Najwyższy czas, by ludzie przestali nas szukać. Czas by nas rozpoznawali i kierowali innych do nas. Czas wyjść na ulicę z konkretnym projektem. Wiemy czego chcemy? Czy tylko chcemy się pokazać? Ja wiem czego chcę, dlatego już teraz trzeba przygotować się do zwycięstwa. Drodzy szefowie nakreślmy cel dla wszystkich. Trzeba bić między oczy i w krocze.
No i nie wypada, by kandydat, gdy go jakiś dziennik pominie na liście kandydatów sam interweniował. Od prasówki i prasowania prasy też muszą być ludzie. Ludzie nie lenie.
Na koniec dziękuję wszystkim!

niedziela, 7 czerwca 2009

,,Prawdziwy żołnierz ani deszczu, ani dzika się nie boi się"

Szanowni Państwo!
Na podstawie sondaży, które jak głosi jeden z portali ,,pokazują rozbieżne wyniki", został ogłoszony zwycięzca wyborów do PE. Polakom gratulujemy, ale niestety na żywca i browarka nie będzie nas stać. Proste. Polecam swoje wcześniejsze wpisy, a szczególnie ten, pt.,,Błogosławiony kryzys".
Wczytując się we wieści płynące ze świata, dowiedzieć się można, że MON osobą ministra Klicha zakupi w Mielcu:,,.. dla wojska 8 samolotów za 399 mln zł. (W pierwszej wersji kontraktu, który MON podpisał z PZL w grudniu 2008 roku była mowa o 12 samolotach za 635 mln zł). Samoloty będą miały też mniejszą cenę jednostkową, niż ustalono w pierwotnym kontrakcie. Będą skromniej wyposażone. Między innymi nie będą posiadały systemu obrony biernej." (nowiny24). Zaznaczam, że między innymi. Boję się, że niektóre pozostaną bez skrzydeł w hangarach, jako rezerwa strategiczna części zamiennych.
Ale najważniejsze jest, że: Na potrzeby nowej produkcji firma zatrudniła 150 - 200 osób. I to zatrudnienie zostanie utrzymane. I o to chodzi. Nie o system obronny, nie o produkcję, jakość i ilość samolotów dla sił zbrojnych RP, ale o to zatrudnienie. Nic, absolutnie nic więcej. Oczywiście co do obietnic, to Platforma jest lepsza od dawnego sld. Nie tylko obiecuje gruszki na wierzbie, ale na czym się da i co się da. Byle do lizbońskiego traktatu, a potem wehrmacht zrobi porządek.
Nieprawda? Sprawdzić radzę ceny paliw. Oczywiście, to koncerny naftowe podnoszą te ceny, ale niech ktoś mi powie: kto jest właścicielem PKN Orlen? (Ich kredo to:
Zawsze, gdy nas potrzebujesz). Dobrze jednak, że podnoszą te ceny, bo dzięki temu vat i akcyza też się nażre. Jakie to patriotyczne i ekologiczne. Oczywiście rząd będzie mógł coś obiecać, przeciwdziałając skutkom wzrostu cen. Np. transport też kosztuje. Najważniejsze jest jednak pełne zatrudnienie, a ono wyraża się w źródle prawdziwej wolności, czyli pracy. Tak, tak...Praca czyni wolnym. Nie swoboda dysponowania swoją własnością, nie swoboda w poglądach, jak wychować swoje dzieci, jak je kształcić, nie! Właśnie praca. Zatem: lewa, lewa, lewa na podatki robić marsz! Nie lenić się; Tusku patrzy.

sobota, 6 czerwca 2009

Konsekwentnie.

Szanowni Państwo!
Życzyliście mi wiele razy powodzenia, szczęścia. Ci, którzy znają mnie dłużej nawet życzyli mi pieniędzy. Mniejsza o zdrowie.... Dlatego w niedzielę będziecie mieli szansę przyczynić się do urzeczywistnienia tych życzeń. Ci, którzy z niezrozumiałych dla mnie względów, nie są mi przychylni, ich życzenia również mają szansę się urzeczywistnić. Jest szansa pozbyć się mnie, przynajmniej na jakiś czas. Tak czy tak, sami rozumiecie na kogo głosować.

czwartek, 4 czerwca 2009

Zapraszamy na przejażdżkę na platformie.

Szanowni Państwo!
Czy pamiętacie trzech tenorów na platformie? Albo chociaż jak ona powstała? Tak samo jak pis w opozycji do Mariana i całego awuesu. Powiedzieli: be, nie bawimy się zabieramy zabawki i idziemy do domu! Zaczęło się zbieranie podpisów za zmianą konstytucji, za mniejszym parlamentem, za wolnym rynkiem i wszyscy to popierali! Ale co dobre szybko się kończy.... Dziś partia prorynkowa podnosi podatki, idzie na podbój europy, za chwilę wszyscy zaczniemy maszerować na zachód. Tak, tak ona dalej głosi, że jest liberalna, jednak zapominają dodać, że liberalna w znaczeniu amerykański: taka socjaldemokracja, takie polskie lsd, znaczy sld. Pamiętam, gdy Po jako partia opozycyjna ustami obecnego premiera, czyli on sam mówił, że tylko facet bez prawa jazdy inwestuje w fotoradary. No to zmienił zdanie. Niższe podatki, jedno okienko, komisja przyjazne państwo. Pokazali w tv jak przyjazne, gdy przewodniczący tej komisji garował z żulami na ulicy. Swój chłop!
Oczywiście swoje chłopy, to i zapewne z jajami? Oczywiście, że tak. Pamiętacie Państwo, jak minister obrony narodowej odznaczył pilota samolotu z prezesem na pokładzie, za niewykonanie rozkazu? Jak nie chciał narażać życia i odlecieli? Odważnym trzeba być, by nie słuchać rozkazów, oj odważnym. Do czego poniekąd namawiam, zasłuchawszy się w słowa pana Tuska, które brzmią mi w uszach do dziś, a mówił coś o obywatelskim nieposłuszeństwie.
Poruszę jeszcze sprawę tak ważnej przecież moralności. Oczywiście jak zawsze są moralnie ustosunkowani do wszelkich stosunków, tak że nic im nie przeszkadza, bo wynieśli ze szkoły teorię względności. Zatem nic nie stoi na przeszkodzie by osobą posła Gowina krakowskiego katolika forsować ustawę bioetyczną. (polecam jego stronę, tylko nie parskać na monitor)
Czy platformie brakuje religijnych postaw? Nie! Nawet ich religijność jest jak najbardziej ludyczna i bardzo romantyczna. Ekspresyjna, bo: ,,W Sanoku powstanie Galicyjskie Miasteczko. I to jest cud. Często powtarzam, że cuda się zdarzają i mamy ku temu najlepszy dowód – podkreśliła poseł Elżbieta Łukacijewska." (za esanok.pl)
Proszę sobie odpowiedzieć na kilka prostych pytań: czy Radosław Radek Sikorski jest ministrem spraw zagranicznych, obrony narodowej, jeśli tak, to czy z pis, czy po. Zyta Gilowska jest posłem pis, czy po? Doktor Religa? To tylko sztandarowe przykłady tego, że te partie nie różnią się niczym, za wyjątkiem tego, że równo nas traktują - jak głupią panienkę, której wszystko obiecasz, nic nie spełnisz, a ona i tak kochać będzie. I zawsze za nimi pójdzie.... Ale ile z tego zabawy!

Podobno dziś ważna rocznica, dlatego dla przypomnienia tamtych dni polecam odnośnik(być może dzięki temu wszystko się zmieniło):
http://www.youtube.com/watch?v=J6O3kZvYOok

środa, 3 czerwca 2009

Czytając ulotki....

Szanowni Państwo!
Zapewne mieliście w ręce i czytali ulotki naszych kochanych kandydatów....
Czego tu nie ma. Chcą ,, twardo walczyć dla Polski o równe prawa, upomnieć się o Europę Państw Narodowych, tradycji niepodległościowych", oczywiście dla PIS ważna jest ,,Wspólna Polityka Rolna", oraz to, by ,,UE uniemożliwiła niszczenie polskiego przemysłu przez nieuczciwą konkurencję". Jednocześnie chcą przyciągać inwestycje zagraniczne, wspierać rozwój infrastruktury komunikacyjnej na Podkarpaciu(zależy od regionu). Rzecz jasna każdy z nich nie, ale ,,PiS zadba dla Podkarpacia o pomoc dla rolników w korzystaniu z funduszy unijnych, powszechny dostęp do internetu, szkolenia dla młodzieży w instytucjach UE, promocję kultury, turystyki i sportu." Oczywiście zrobią wszystko i tu się powtórzę, aby ten internet był powszechny i te fundusze unijne na wsi i tu perełka: ,,Modernizacja Polski opierać się musi na młodych Polakach. To oni muszą być motorem przemian. Wcale nie musi być tak, żeby młodzi ludzie z Podkarpacia musieli wyjeżdżać zagranicę, aby tam pożytkować nabytą na uczelniach naszego regionu wiedzę. Chcę przyciągać inwestycję, które dadzą im pracę. Chcę, by mieli we mnie wsparcie w rozwiązywaniu swoich problemów."
Nie wiem, jak oni chcą to zrobić, ale proszę zwrócić uwagę na aspekt niepodległościowy: najpierw sami negocjują traktat Lezbioński, ogłaszają go sukcesem, a następnie przechodząc po wyborach do opozycji walczą o niepodległość. Coś tu jest nie tak! Chyba, że ta walka o niepodległość tak ich podnieca, że najpierw wpakowują nas pod zabór, by następnie z tym zaborem walczyć! (Do cholery, a gdzie referendum!)Kolejny aspekt to wspólna polityka rolna i wolna konkurencja; większych jaj robić już nie mogą, bo z z jednej strony ktoś dostaje pieniądze, za to że istnieje, a drugi musi wypruwać flaki, bo istnieje i musi zarabiać. Oczywiście na podatki i składki.
Co do modernizacji Polski, która to musi opierać się na młodych Polakach, którzy MUSZĄ być motorem przemian, to: ,,Wg danych Banku Światowego pod względem rocznej wartości przysyłanych przez emigrantów pieniędzy jesteśmy na piątym miejscu na świecie.Jak powiedział “Dziennikowi” Krzysztof Rybiński, były prezes NBP, 70 mld to być może tylko czubek góry lodowej. “Nieoficjalnych” emigranckich oszczędności może być nawet drugie tyle.“Dziennik” przypomina, że 70 mld zł od naszych rodaków pracujących za granicą to znacznie więcej, niż suma dopłat dla rolników, które wyniosły w mijających pięciu latach 40 mld zł od UE i 20 z budżetu państwa oraz niewiele mniej niż suma wszystkich dotacji z funduszy europejskich, które wyniosły 73,3 mld zł.
Do tego należy doliczyć promocję naszego kraju za granicą, jego kultury, rozwój turystyki i oczywiście pożytkowanie nabytych umiejętności przez emigrantów.
Najlepsze jednak jest to: ,,Chcę, by mieli we mnie wsparcie w rozwiązywaniu swoich problemów".
Już nie do ojca, już nie do matki, nie płacz w rękaw młodej sąsiadki, twój problem rozwiąże kandydat gładki, tylko płać na niego składki!
Drodzy Państwo!
Wartości katolickie w pisie to już żenada, bo usta ich prezesa powiedziały, że w sprawie aborcji zawarty został pewien kompromis, więc... ja rozumiem ten kompromis tak: co wtorek wyskrobie się co drugiego, co czwartek co czwartego, a w niedzielę pisiaki chodzą do kościoła, więc w tym dniu aborcji nie dokonuje się. Na koniec jeszcze jedna rzecz: przyciąganie inwestycji. Pomijam aspekt natury fiskalnej tego państwa, oraz koszta związane z zatrudnieniem, czyli zusy i inne temu podobne. Obawiam się, że ,,nasi" kandydaci naprawdę wierzą, że posiadają siłę przyciągania.... inwestycji.
To trwa od 20 lat:
http://www.youtube.com/watch?v=J6O3kZvYOok
Czy nie czas obudzić się:
http://www.youtube.com/watch?v=psTUiQzNoxw

To wszystko opisuję jedynie powierzchownie, resztę wywnioskujcie sobie sami.
Tytuł kolejnego wpisu:,,Zapraszamy na przejażdżkę na platformie."

wtorek, 2 czerwca 2009

Błogosławiony kryzys!

Szanowni Państwo!
Błogosławcie kryzys, a nawet jeśli jesteście niewierzący, dajcie na mszę! Nic lepszego nie mogło się przytrafić! O! Jeszcze wybory do PE. Kryzys i wybory, albo wybory i kryzys. Nic lepszego nie może się zdarzyć! Dlaczego? Dlatego, że można wywalić na zbity pysk połowę załogi, a przynajmniej 10% z wydziału. Co tam. No dobrze, w końcu będzie to o wiele mniej, ale głupi rząd przed wyborami znajdzie dla was pieniądz, byście nie wywalili wszystkich. Super! Cymes! Oto interes. Bez pracy nie ma kołaczy? Są, ale trzeba pomyśleć. Ogłosili kryzys w tv? Ogłosili, skoro tak, to nawet jeśli go nie ma, to się go zrobi. Będzie. Moi drodzy. Większość tych upadających firm i tak by padła. WSK? Stalowa Wola? Kogo to obchodzi? Zakłady upadały i zwalniały, a żaden premier nie przywoził szmalu w walizce. Chyba, że przed wyborami. To i tak ci państwo płacą, czyli durni obywatele, bo nie płacąc dochodowego, bo jakiś antypaństwowy anarchizm wyssali z mlekiem matki, to i tak kupując paliwo, czy lody dzieciom przez konstrukcję systemu podatkowego finansują ten bajzel. Dziś premier ogłosił, że już w lutym(?) myśleli: ,, co zrobić, żeby Stalową Wolę uratować przed zapaścią, przed upadkiem huty i wielkim bezrobociem w mieście. Ten krytyczny rok nie będzie zły dla huty" Skąd gość wie, że ten rok będzie krytyczny, a następny nie będzie? Tarota stawia, czy jasnowidztwo uprawia? Może w tym rządzie mają cygankę na etacie? Wie, bo Min Obr. zakupi sprzęt za 100 milionów złotych, a huta dostanie 60 milionów nisko oprocentowanej pożyczki pod zastaw maszyn zalegających w magazynach.... Sądzę, że ta pożyczka wyniesie ile wyniesie, a wojsko zakupi za 40 milionów sprzętu, co w sumie da 100 mln. Odsetki w najbliższym czasie się umorzy. Kiedy? Czy ja zatrudniam cygankę? No dobra powiem. W następnej kampanii wyborczej. Wybory lokalne już niedługo... Czy wy nadal wierzycie tym geszefciażom?

Zamiast czwartku.

Szanowni Państwo!
Obiecałem, że co czwartek miała być uczta blogerska, czyli dodatkowy tekst, nie związany z polityką. Niestety ale polityczna działalność trochę mi te plany pozmieniała. Jest jednak dowód na to, że do polityki nadaję się, bo jednak czasem uda mi się nie dotrzymać słowa.
Tu kończę samokrytykę i pozwolę sobie zamiast czwartku, dzisiejszy dzień potraktować według obietnic. Zatem wpis pierwszy, to jeden z pierwszych tekstów pisanych do ,,MMM Lupa", oraz odnośnik do artykułu w lokalnym portalu, który był efektem dwóch tekstów mojego autorstwa o patronie Sanoka - Archaniele Michale. Dla tych, którzy podzielają ze mną fascynację patronem Naszego Miasta na końcu podaję modlitwę po łacinie do niego. (Po Polsku znajdziecie sobie sami)

odnośnik do: http://esanok.pl/index.php?ak=news_c&pan=n&dod=artykul&var_id=5317&strona=14

Po śladach znamienitych: z Sanoka w Świat.

Wysiadając z autobusu, wita mnie jakaś psina o pokornym spojrzeniu, i dziwnym zadowoleniem na pysku. Nie wiem do czego jestem w jego mniemaniu podobny, ale życzliwość psa zapewne świadczy też
o mieszkańcach.
Jestem w Ujeździe w gminie Iwaniska, gnany pragnieniem obejrzenia wspaniałego zamku magnackiego. Witam się z psem bez obaw o pchlą inwazję i udaję się na zamek.
Zamek Krzyżtopór, to jedna z najwspanialszych rezydencji, mająca w założeniu dorównać Wawelowi.
Ufundowana przez Krzysztofa Ossolińskiego pomimo smutnej przeszłości, do dziś imponuje – genialna, wprost filmowa sceneria.
Zafascynowany włoskim stylem budowy rezydencji ,,palazzo in fortezza”, Krzysztof Ossoliński postanawia wybudować w takim właśnie stylu rezydencję w Polsce.
Zamek z jego polecenia wznosi szwajcarski architekt z Włoch, Laurentius de Senes.
Poszczególne elementy zamku, to wszechświat w pigułce, bo: porom roku odpowiadają baszty, jest ich cztery; wielkich sal jest tyle co miesięcy w roku-dwanaście; komnat, czyli pokoi jest tyle, co tygodni w roku -pięćdziesiąt dwie; liczba okien odpowiada liczbie dni w roku. Ściany boczne zostały przyozdobione znakami zodiaku.
Fortyfikacja wybudowana na planie pięciobocznej gwiazdy, systemie kątów nadających najlepszy sposób obrony według ówczesnej wiedzy. Stanowiska strzeleckie z murowanymi przedpiersiami znajdowały się na umocnionym kamiennym murem wale ziemnym. Na bastionach od strony wjazdu ze zwodzonym mostem usypano nadszańce dla stanowisk artyleryjskich, dla obrony dojścia do bramy.
Wchodząc przez most przerzucony nad nieczynną dziś fosą dochodzę do wysokiej bramy z pozostałością cyferblatów czterech zegarów i olbrzymich wykonanych z piaskowca wyobrażeń krzyża z jednej strony i topora z drugiej, pod którym znajduje się data 1631 – rok rozpoczęcia właściwych prac budowlanych.
Krzyż z łękwicą w kształcie litery ,,W” to elementy herbu żony Krzysztofa - Dębno, topór, to herb Starża rodu Toporczyków (z której wywodził się Ossoliński). Tak powstała wymyślona przez Ossolińskiego nazwa rezydencji ,,Krzyztopór”. według wiedzy historycznej jeszcze w 1900 roku nad bramą widniał napis
,,Krzyż obrona, krzyż podpora/Dziatek naszego topora”.
Cóż, nie jestem tu sam inni zwiedzający też chcą zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia – wchodzę na dziedziniec.
Wielki dziedziniec w formie trapezu, to obecnie trawnik z plątaniną ścieżek wydeptanych przez pasjonatów pałacu. Estetyczny walor budowli został połączony z jej obronnością. Stojąc na dziedzińcu widzimy wysunięte na narożne skrzydła pałacu czworoboczne wieże ( na zewnątrz wież wysunięte są bastiony).Pałacowe skrzydła, to kiedyś pomieszczenia gospodarcze, natomiast od strony północnej znajdował się ogród.
Wysoki Rondel – bastion z ośmioboczną wieżą, zaopatrzony w strzelnice i ,,artylony” równoległe do murów kurtynowych dla lepszej ich obrony. Wystrój pałacu, chociaż jest już historią jest imponujący: na ścianach bocznych budynku, wymalowano znaki zodiaku, po trzy na każdej ścianie. Okna głównego korpusu pałacu przeplatane były niszami z malowidłami postaci alegorycznych, ponad nimi znajdował się kilkadziesiąt medalionów z portretami przodków rodziny Ossolińskich i spokrewnionych.
Okna komnat stanowiły kryształowe szyby, prawie w każdym pomieszczeniu znajdowały się weneckie zwierciadła, kobierce, kurdybany, marmurowe detale. W ośmiobocznej wieży sala posiadała sufit, który był dnem akwarium z rybami. Ba! Nawet konie ,,stołowały” się w marmurowych żłobach.(to tylko część najważniejszych rewelacji, zainteresowanych odsyłam do ,,źródeł”)
Niestety Krzysztof Ossoliński cieszył się swoim zamkiem tylko 11 miesiecy, kiedy to 24. 02. 1645r. umiera na febrę. Zostaje pochowany w Krakowie w klasztorze Karmelitów Bosych.
Bieg dziejów nie oszczędza również naszego zamku, bo zostaje podstępem zdobyty przez Szwedów w 1655 roku. Dwa lata później zatrzymuje się tutaj Karol Gustaw (król Szwecji), który grabi cały wystrój, a co nie mógł zapakować, niszczy.
Do dziś jednak, pomimo tego, że kolejnym właścicielom nie udaje się pałacu odbudować, pozostały imponujące ruiny. Ruiny? Nie mogłem powstrzymać się od eksploracji tego wszystkiego, przez cały dzień, aż do zamknięcia.
To wciąż jest niesamowite, miejsce, ciekawe i jak opowiadają miejscowi, wciąż można spotkać tam rycerza, który w husarskiej zbroi na koniu ukazuje się na murach, a na dziedzińcu przechadza się biała dama...
Na szczęście dowiedziałem się o tych rewelacyjnych wieściach już po wyjściu z miejsc, gdzie jedynym światłem była latarka i lampa błyskowa aparatu fotograficznego. Tylko czy to szarpnięcie za ramię w podziemiach to był tylko wiatr?
Z biografii Krzysztofa Ossolińskiego wiemy, że urodził się w Bukowsku 28.04.1587r.
Uczy się w Kolegium Jezuickim w Lublinie, a następnie na niemieckim uniwersytecie w Warzburgu. W 1607r. zostaje dworzaninem królewskim, gdzie rok później z królewskimi poleceniami udaje się do Grazu na dwór arcyksiążąt habsburskich, oraz do Florencji.
Kolejne lata to kontynuacja edukacji w Bolonii i Padwie. W 1614 roku wyrusza z wojskiem kwarcianym na Podole. W 1618 r. zostaje podstolim królewskim, w 1620 r. podkomorzym, i w tym roku również wyprawia się przeciw Turkom z rotą arkebuzerską własnego zaciągu. W 1641 r. na sejmie warszawskim wszedł do komisji mającej zająć się zmianą postępowania sądowego i doprowadzić do skrócenia procesów. W 1644r. przyjmował po drodze króla Władysława IV wracającego Wisłą z Krakowa do Warszawy.
Fundator klasztoru Reformatorów w Stopnicy. Budowniczy nowego kościoła w Ujeździe, oczywiście zamku Krzyżtopór. Człowiek o zainteresowaniach artystycznych, pisarz i tłumacz.
Myślę, że pomimo upływu czasu, (dla niektórych przełom XVI i XVII wieku to prehistoria)możemy być dumni z naszego Krzysztofa, szczycąc się jego dziełem, rozmachem działania, dzięki któremu my możemy doświadczyć czegoś dobrego. Zatem na Krzyżtopór marsz!


Modlitwa:
Sancte Michael Archangele, defende nos in proelio, contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium. Imperet illi Deus, supplices deprecamur: tuque, Princeps militiae caelestis, Satanam aliosque spiritus malignos, qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo, divina virtute, in infernum detrude. Amen.

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Zwykły wpis.

Szanowni Państwo!
Ostatnie dni minęły mi na prowadzeniu kampanii. W piątek na zaproszenie Samorządu Studenckiego PWSZ w Sanoku miało odbyć się spotkanie z kandydatem, tj. ze mną i gdy już po rozwieszeniu plakatów, umieszczeniu przez lokalny portal informacji o spotkaniu,(http://esanok.pl/?ak=news_c&pan=n&dod=artykul&var_id=7101&wroc=index) nagle samorząd odkrył, że nie mogą organizować tego czegoś i w ogóle nerwowo zrobiło się jakoś....
Na szczęście udało się dzięki życzliwym osobom zorganizować inny lokal i chociaż na ostatnią chwilę zamieścić nowe ogłoszenia. Nie wiem na pewno, ale zmiana w ostatniej chwili miejsca spotkania zapewne odbiła się na frekwencji. Jednak, co najważniejsze doszło ono, mimo przeciwności do skutku! Jednak to nie koniec dnia! ,,Dziwnym zbiegiem okoliczności" podkarpackie ,,Super Nowości" publikują listę kandydatów do PE z okręgu dziewiątego, na której brak jest na liście nr.1 KW UPR numeru czwartego, czyli mnie i numeru szóstego, czyli pana Zięby. Oczywiście twierdzą, że lista jest kompletna i zapraszają czytelników do zabawy; wyślij smsem, kogo popierasz, a my w piątek to opublikujemy. Oczywiście poza mną i zapewne panem Ziębą nikomu to nie przeszkadza. http://www.pressmedia.com.pl/sn/index.php?option=com_content&task=view&id=7824&Itemid=40
Sobota obfitowała w kolejne doświadczenia, jednak nie nowe. Postanowiłem zapoznać potencjalny elektorat ze swoją osobą i zaopatrzony w ulotki wyruszyłem na miasto. Na prawdę było warto i bardzo cieszę się, bo spotkałem się z życzliwym przyjęciem, a zadawane pytania były mocno osadzone w naszej gospodarczej rzeczywistości. Muszę z dumą stwierdzić, że nieprawdą jest, że Polacy to głupi naród. Brakuje nam niestety pewności siebie, a jej brak wynika z braku zaufania do współrodaków. Taki paradoks. Niestety, ale ten uczynił komu to przyniosło korzyść.