piątek, 19 listopada 2010

Do koryta...

Wyścig do koryta rozpoczęty, a każdy sposób jest dobry. Są dwie możliwości: albo ludziska lubią jak się im wciska kit, albo ci wciskacze mają odbiorców za ofermy. Czasem przychodzi mi na myśl trzecie rozwiązanie, czyli takie, że jednak popieramy jako nacja socjalizm, sprawiedliwość społeczną i wszystkim sprawiedliwie po równo, jak i też wszystko za darmo, byle by  to mi było dobrze a ktoś inny płacił. Nie wiem jak to idzie w parze z  VII przykazaniem, ale ostatnio nawet niektórzy głosiciele słowa Bożego jakoś i na to nie zwracają uwagi. Ważne byś "tak o Bogu mówił aż drugiemu szczęka opadnie." Coś wygląda, że rzeczywistość ma więcej wspólnego z "tak, ale", niż tak - tak, nie - nie.  Jednak sprawiedliwi będą po prawicy Boga, a nam się starać, by tam się znaleźć. Nic ponad to.
  Oto masa kandydatów deklaruje jak to będą dbać o osoby starsze, o boiska i place zabaw, o opiekę nad szpitalami, szkoły chodniki, ulice, lepsze pozyskiwanie środków i parkingi, pieszych i zawsze, chociaż mają palikotowy światopogląd, będą strzec wiary w Boga i tradycji przede wszystkim. Jeśli zrealizują oni swoje pragnienia, marzenia, ale przede wszystkim zwykłych mieszkańców potrzeby, to naprawdę nikt nie będzie musiał się o nic martwić, bo bezrobotni znajdą pracę, chociaż nie wiem po co, bo i bezrobotni będą szczęśliwi, bo otoczy się ich opieką, bezdzietni posiądą dzieci, a ci z pracą będą mieli lżej, a ci z dziećmi "ulżą sobie", podobnie jak ci z dziadkami oddając ich pod opiekę czułych i troskliwych istot - opiekunów. Nie zabraknie kultury i sportu, nie zabraknie rozrywki i turystyki; każdy znajdzie coś dla siebie. Trzeba jednak wybrać tych najlepszych, którzy najbardziej czują potrzeby mieszkańców, bo już, już a skończą się środki unijne i ktoś tylko sprytny wie jak je pozyskać.
 Niestety nadchodzące lata nie zapowiadają się tak miło i wesoło; dług państwa rośnie w zastraszającym tempie, pieniędzy z budżetu centralnego będzie co raz mniej. Będziemy musieli sobie radzić sami, ale niestety Sanok i okolica odpływa od reszty Polski co raz bardziej gdzieś w dal... Nie pomogą tu rankingi i plebiscyty - niewielu ludziom opłaca się tu mieszkać. Może jest sportowo, kulturalnie i swojsko, ale tym w piecu nie napali i dzieci nie nakarmi.  Nawet sukces wystawy Beksińskiego w Brukseli niewiele tu pomoże. Dlaczego? Kolej zamknięta, ale jak zwykle lokalne władze budzą się dopiero teraz i protestu im się zachciewa. Do Mielca od Kolbuszowej biegnie piękna wyremontowana droga, aż miło. Do Rzeszowa pędzi autostrada, a do Krosna co raz bliżej nadciąga S19. Wszystkie te miasta też walczą o inwestorów, też chcą zatrzymać mieszkańców, a niestety mają bliżej do świata. A Sanok? Sanok nie może zdecydować się na obwodnicę, ślizga się na lodzie, wybiera sobie za posłów pięknoduchów i jest co raz bardziej pusty. Potrzeba nam, jeśli w Polsce jest o niego trudno, chociaż na miejscu kolejnego Wilczka.

środa, 17 listopada 2010

Ciekawe rzeczy można wyczytać.

Można je wyczytać z ust ministra obrony w rządzie Pis... ups..., chciałem powiedzieć z ust ministra spraw zagranicznych w rządzie PO, Radka Sikorskiego. ( Krewny gen. Sikorskiego, czy tak im się w dowód wpisało? No nie ważne). Otóż mówi on, że "czuje się upokorzony jako Polak i jako minister, że na to się zanosi." Chodzi mu o to, że Anna Fotyga i Antoni Macierewicz polecieli do USA szukać wsparcia w wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej. Ja na jego miejscu bym się tak nie pienił.  Lecieć wolno i rozmawiać wolno. Wstyd? Jaki wstyd? Skoro taki hardy minister, to czego się bać, albo wstydzić? Kogo ci państwo reprezentują? No, mnie nie. Wstydzić to ja się mogę za pana ministra spraw zagranicznych, który mówi ustami swojemi: " Gdyby Macierewicz i Fotyga uzyskali zapisy z ostatniej ostatniej rozmowy prezydenta (Lecha Kaczyńskiego - red.), to bym im pogratulował - stwierdził polityk." (za onet.pl). Oto jest sedno! Gdyby uzyskali zapisy z ostatniej rozmowy prezydenta! Zatem wniosek nasuwa się sam: 1. "Sojusznicy" podsłuchują nasze władze naczelne. Znaczy to, że albo dupki nie potrafią tego szyfrować, albo nie mogą inaczej. 2. Zapisy rozmów posiadają amerykanie, a nie "nasze" służby - cały BOR zatem do obory. 3. Nie chcą nam za cholerę tego przekazać, co stawia min. spraw zagranicznych na pozycji dupka, bo nie potrafił tego załatwić. 4. Skoro amerykanie nie chcą nam tego przekazać, to nie jest ich "widzi mi się", tylko trochę grubsza afera.  To już nie wstyd, to bezsilność. No, ale po co zajmować się polityką, lepiej budować boiska... i myślę, że chodzi o pierwotne znaczenie tego słowa.
odnośnik:  http://tiny.pl/hw1ch

niedziela, 14 listopada 2010

Sztuka, to nie umiejętność.

Dzisiejsze elektroniczne wydanie "Nowin", "krzyczy":  "Kupiłeś mieszkanie bez kredytu? Wybudowałeś szybko dom? Skarbówka sprawdzi, skąd miałeś na to pieniądze. Jeśli nie potrafisz udowodnić, że legalnie je zarobiłeś, dostaniesz domiar - 75 procent."  Oto skala władzy państwa faszystowskiego: decyduje o wszystkim i o każdym. Człowiek ma pieniądze, a skąd? Jeśli nie masz dowodu, że ukradł, to co cię to obchodzi? A jednak i to nie jest już oczywiste. Socjalizm, to ustrój ludzi zawistnych i takich promuje, a gdy dodamy do tego, reakcję urzędników na donosy - anonimy, dziurę budżetową Dolaldu Tusku, otrzymujemy właśnie takie ciche dożynki na własnych obywatelach. Oczywiście, że w dalszej części rzeczonego artykułu czytamy jak się przed tym bronić - jedynie doradcy podatkowi mogą obronić cię przed tą przykrością. Co dobitnie ukazuje, jak ludzie systemu na obywatelach tzw. III RP zarabiają, a władza co jedno potrafi, do gnębić nas jak nie jeden okupant. Dla takiej sztuki nie potrzeba żadnych umiejętności, trzeba tylko wiedzieć na kogo i komu donieść. Miedzy innymi  dlatego łatwiej o pracę za granicą, dlatego tam chętniej ludzie wyjeżdżają, dlatego tam budują swoje szczęście. Jak podają serwisy internetowe w ostatnich latach z Polski na stałe wyjechało ponad 2 miliony obywateli. Każdy z nich mógł wydać złotówkę dziennie.... okupacja trwa.

Odnośnik do cytowanego artykułu:
http://tiny.pl/hw5mk

poniedziałek, 8 listopada 2010

Prawo serii, a może divide et impera?

Gorąco,  pomimo jesiennej aury. Ledwo skończyła się histeria spod pałacu prezydenckiego, zaczęły się dopalacze. Dopalacze, jak sama nazwa wskazuje szybko się palą, więc ich wypalenie skutkowało strzałami w biurze europosła... Czemu tu się dziwić, kiedy w ciężkich czasach lud wyczekuje przed telewizornią rozrywki? Zatem od samego początku istnienia trzeciej RP władze bez względu na kolory tą rozrywkę zapewniają.  Rządy Pełniącej Obowiązki PZPR robią furorę nie małą, ale według teorii, że swój swojego zawsze znajdzie, wcale mnie to nie dziwi; mały złodziej wyczuwa dużego i poprze go na pewno. No ale, czego się spodziewać po facetach walczących z pedofilią, a jednocześnie popierających parady "gejów", czyli ewidentnych zboczeńców. Czyżby przez niedoinformowanie gej kojarzy im się jakoś ekologicznie? Wiadomo, że jeden z tych naczelnych "gejów" III RP nazywa się Niemiec, a premier przez dziadka miał jakieś z nimi powiązania, więc może jakiś sojusz? Kto to wie? Poseł Palikot wówczas machający sztucznym fiutem w koszulce wiadomej treści własną piersią stawał w obronie mniejszości(?), by dziś  już na czele swojego ugrupowania zapowiadać protesty przed pałacami biskupimi i w ten sposób dać wyraz poparcia dla "in vitro". Czym on chce to zapłodnienie pozaustrojowe wywołać, nie trzeba się domyślać, ale facet ze "sztucznym instrumentem"w garści, a poseł budzi politowanie i podejrzliwość jednocześnie.  Tak więc nasza "przodowniczka" urozmaica nam i sobie życie wywołując i ścigając afery, jednocześnie jeżdżąc na miejsce wypadków komunikacyjnych jak premier wybierał się był do Berlina. No ale to w Ameryce pośledni aktorzy stawali się wielkimi politykami, a w naszym (chyba naszym) kraju marni politycy prą na ekran by błyszczeć jak gwiazda filmowa.  No i długo nie trzeba czekać, bo specjalistka od przekopywania ziemi  z największą starannością po katastrofie Tu, pani ministerka Ewa Kopaczowa, działa ostro i stanowczo(cytat za TVN24.pl): 
"Ewa Kopacz się nie przejmuje. - Wolny kraj, każdy może sobie zrobić co chce. Ja tych pogróżek - tu trzeba ją odwołać, tu jest najgorszym ministrem - od trzech lat systematycznie wysłuchuję dwa razy dziennie. Jak pan widzi, świetnie się czuję, tylko mnie to mobilizuje do pracy ".Wolny i każdy może robić co chce, ale dopłaty do in vitro, to już od każdego z kieszeni. Na to wszystko nakłada się poseł Niesiołowski, który jest grożony. Tak właśnie, jest grożony, (taki neologizm) bo twardziej platformy boi się o swoje życie; wpis na jakimś forum bardzo go przestraszył i domaga się ochrony. No ale co cię nie zabije, to cię wzmocni, nieprawdaż? Po tych wszystkich przypadkach stwierdzam, że nic tak nie zadowala człowieka jak boisko w każdej gminie, bo jak w trzeciej rzeszy, były armaty zamiast masła, tak i u nas coś być musi. Lud to kupi, a na święta złapie się za goły tyłek, a co po nowym roku, to nie wspomnę.

sobota, 9 października 2010

Skuteczna samoobrona.


Prawo do samoobrony jest niczym innym, jak jedną ze cnót wolności. Agresja fizyczna musi zostać odparta, to rozumie się samo przez się, z prostego powodu: pewnego razu przejście na drugą stronę ulicy nie da nic - przejdą za tobą... To samo dotyczy obrony własności, tzw. miru domowego. Jednak co to znaczy skuteczna samoobrona? "Racjonalny prawodawca" określa ramy tej samoobrony do tego stopnia, że to broniący się musi udowadniać swą niewinność. (Praktyka dość szeroko stosowana na wielu innych płaszczyznach życia, ale o tym w innym wpisie w przyszłości). Zatem posiadamy prawo do samoobrony, ale... zawsze jest jakieś ale. To ale wynika z nierozerwalnych ze sobą kilku czynników: arogancja, strach, wspólnota interesu. Arogancja, to widoczny gołym okiem sposób traktowania każdego z nas przez władzę co do ochrony własności, godności i fizycznej nietykalności, strach, to obawa władz, przed tym, ze lufa suwerena wypali w stronę demokratycznych przedstawicieli, wspólnota interesów, to nic innego, jak skuteczne szachowanie tego właśnie suwerena, mimo bezbronności strachem przed przestępcami wszelkiego rodzaju, od wyrostków osiedlowych, na tzw. zorganizowanej przestępczości kończąc. Coś za coś... ( Z pozoru dość zawiłe, ale proszę wczuć się w rytm swojego serca i na chwile zamknąć oczy przypominając sobie wydarzenia , ba z ostatniego półrocza... ) Proszę mi wierzyć, ale znajomość walki wręcz wcale nie ułatwia dokonania samoobrony niegroźnej dla napastnika,  wręcz przeciwnie - wiesz, czym grozi zabawa z draniem, więc tego nie robisz; bam i po sprawie, bo kumple w bramie czekają by cie dorwać(jego kumple). No a napad na dom, to czytając kroniki policyjne horror, bo i siekiera w użyciu, albo po prostu łobuz ma spluwę. Najczęściej właśnie on ją ma.  Widzimy zatem, że samoobrona nie wynika sama z siebie, lecz z potrzeby odparcia przemocy fizycznej, a co za tym idzie trzeba zastosować skuteczną groźbę, jeśli mamy na to czas, albo zastosować siłę fizyczną. Tu jednak powstaje problem, bo klienci najczęściej bywają więksi, ciężsi, albo lepiej uzbrojeni. Zatem, jak ma obronić się kobieta, dajmy na to, żona posesjonata, wracająca z wywiadówki gdy zostanie napadnięta np. przez wyznawcę wolnego dostępu do ludzkiego ciała? Zawołać: wzywam policję? Przecież szybciej oberwie jak krzyknie. No co? Otóż najlepszy sposób, to wyjąć coś co ma 9mm i wypalić. Szybko i skutecznie, no i nie wymaga chodzenia na dziwne kursy samoobrony w walce wręcz. Wystarczy co sobotę pochodzić z mężem na strzelnicę. 
 Zostawię jednak marzenia w spokoju, a wrócę do sprawy. Skuteczna samoobrona wiąże się ściśle z karą śmierci. Niestety państwo pozostawiło tą skuteczną broń przeciwko najgorszym przestępcom w ich właśnie rękach, co oni oczywiście skwapliwie wykorzystują. Dlatego bandzior, gangster zawsze będzie górą wobec aparatu państwa, bo on może, a państwo nie. Tu pozostaje zadać pytanie, czy posiadanie broni przez służby policyjne wszystkich sortów mundurowych ma uzasadnienie, kiedy władze nie karzą morderców śmiercią? Kogo on chce zastrzelić? Żyjemy w państwie absurdu, lecz to nie znaczy, że musimy się do tego dopasować.
Każdy  z nas ma prawo do skutecznej samoobrony, a wynika ona nie z tego, że władza nam na to pozwala, czy nie, lecz z tego, że Bóg uczynił nas ludźmi wolnymi i wartymi tego, by odpowiadać za siebie. Potrzeba nam tylko mądrych, logicznych praw. Praw, które chronią obywatela, a są okropne dla przestępcy... bo przecież nie o zemstę tu chodzi, ale o zasady.

Obrazek ze strony:



http://wagc.com/

poniedziałek, 20 września 2010

W samochodzie przez telefon nie pogadasz (z telefonem w garści).

Logika tego dziwnego przepisu jest taka, że racjonalny prawodawca stwierdził, że go to rozprasza (tj. rozmowa przez telefon w czasie jazdy) i upichcił takie cudo. Oczywiscie punktów karnych za to nie ma, ale chętnych na nasze pieniądze jest wielu, więc i pretekst się znajdzie. Ja tylko czasem słysząc, widząc co sie w naszym biednym kraju dzieje zastanawiam się: Czy we własnym samochodzie można coś robić? Nie chcę byc wulgarnym, ale by być konsekwentnym, to należało by zabronić walenia gruchy, jazdy po spożyciu nie tylko alkoholu, ale kapusty z grochem bo może to takiego spustoszenia wywołać, że hej. No tak! Przyczyną takiej katastrofy może być nawet pasażer, który nam tak skutecznie, nagle i bezwzglęnie kierowcę poddusi, że padnie. I co wtedy? A drapanie się pod pachą, o przedziałku, czyli dupie nie wspomnę? Zatem drodzy czytelnicy zanim przyklaśniecie "genialnym rozwiązaniom przeciwko piratom drogowym", pomyślcie przez chwilę, czy ktoś nie drwi z was tak poprostu mając was za durni. Ja wiem, że w ramach walki z globalnym ociepleniem założyć mogą każdemu liczniki metanu, a w czasie jazdy zabronić "wykonywania czynności ponad te jakie służą do prowadzenia pojazdu mechanicznego w tym" i tu wyliczyć wszystko to co powyższe, tylko, czy bedzie to to czego chcemy w życiu? Rozsądek nakazuje walczyć z globalnym ocipieniem teraz, czego państu życzę.

Bocian - kapitalista?

Zadając pytanie: czy bocian to kapitalista, należało by zapytać: czy bocian to reakcjonista? Żyje sobie nasz bocian tak, jakby nie widział co się w świecie dzieje.Ma w dalekim poważaniu gejów, rządy pseudoprawicy, Tuska i w ogóle ma to wszystko gdzieś. Nawet nie płaci składki na zus - no nie! Gnieździ się w "starym" miejscu, wychowuje dzieci i sam sobie rzepkę skrobie. A tak, bo nie widziałem by bociany stawały w kolejce o jakakolwiek pomoc, czy coś w tym stylu. Jak mu się dom zawali, po prostu buduje sobie nowy i basta. No tak - stać go na nowy dom. Zatem nasz bocian pracuje sam na siebie łażąc po łąkach na jednej nodze, utrzymuje "żonę", z którą wraz wychowuje dzieci i gdy zbliżają się chłody i mrozy leci sobie skurczybyk na wczasy do Afryki. Kwintesencja dobrego stylu i reakcji, bo swój honor ma, dzieci w rodzinie dziedziczą majątek, no i te półroczne wczasy zagraniczne.... A czy Ciebie na to tak po prostu stać, by żyć po ludzku jak bocian? Jak by na to nie spojrzeć tęsknię już za ich powrotem. Miło spotkać kogoś, kto w tym zbolszewizowanym kraju żyje sobie jak chce.... Bocian - myślał by kto. I jeszcze dzieci przynosi. Hip hip hura na cześć bocian a.
Ps. Proszę zwrócić uwagę na słowa dzieci i dziedziczenie. Dziwnie podobne - prawda? Ciekawe czemu?

piątek, 10 września 2010

Zaczynam się bać...i Zgoda buduje?

Wszystko przez telewizję. Przechodząc obok tego gadającego pudełka niestety dostało mi się usłyszeć przemawiającego gdzieś tam "naszego prezydenta".  Mówił coś o burzeniu murów i o burzeniu jeszcze więcej murów wtrakcie rozszerzania procesów integracji europejskiej, czy rozszerzania całej unii. I tu jest powód mojego strachu, bo burzenie murów niestety kojarzy mi się jednoznacznie - wojna. Dlaczego? Znając zamiłowanie naszych polityków do metafor jestem nawet o tym przekonany, a znając jaka chuć rozbudowy unii kieruje uniofilami, to jest to niemal pewne. Tylko jak to się ma do siebie, kiedy jako PO prezydenta i kandydat na to stanowisko mówił o budowaniu (słynne " zgoda buduje), a dziś o burzeniu (murów). Zgoda, ale między kim i na co zgoda? Ja się bardzo boję.

piątek, 20 sierpnia 2010

Miało być o skokach do wody...

Jednak JKM na swoim blogu już mnie uprzedził. Cóż...  Dodam tylko tyle, że całość tych ludzkich oburzeń na skok owego człowieka z zapory do wody opiera się na debilnej zasadzie "co by było gdyby". Nawet pan prezes elektrowni twierdzi, że jakby pompy pracowały, to ho, ho. To TVNy i inna masa pismaków miała by o czym pisać, a nawet pan prezes tego obozu  zwanego III RP mógłby się zastanawiać nad stopniem odpowiedzialności obywateli i ich dojrzałości do demokracji, a wolności  z jednej strony, a sposobem zabezpieczeń tego typu budowli z drugiej strony. Społeczeństwo w swojej masie cierpi na przypadłość zwaną przeze mnie "syndromem dziadziusia". Oto z jednej strony marzy mu się wnuczek sławny sportowiec, a z drugiej strony świadom kruchości swoich kości krzyczy do wnuczka - nie biegaj, nie biegaj. Oj nie ma już facetów z jajami, już nie. Są tylko typki spod szyldu "co by było gdyby".  Pogański kraj, pogański...
Odnośniki gdzie można sobie poczytać
http://isanok.pl
http://tiny.pl/h726d

poniedziałek, 19 lipca 2010

Cóż, kiedy to prawda.

Jest to chwila bardzo rzadka, kiedy cieszę się, że ludzie kochają sport. Dlatego, że w tej degrengoladzie, propagandzie dziadostwa, wiecznej niemocy i bezsilności zabiera głos ktoś, na kogo patrzą, czy chcą czy nie - bo kopie piłkę.... i oto chodzi. Lepiej by dziecko miało plakat Onyszki w pokoju niż Biedronia. Tfu! Cholera.
http://sport.wp.pl/kat,1715,title,Onyszko-to-jest-obrzydliwe,wid,12486893,wiadomosc.html

niedziela, 20 czerwca 2010

Znacie państwo tego pana?

http://www.youtube.com/watch?v=TUZPBws9pGE&feature=player_embedded http://www.youtube.com/watch?v=TUZPBws9pGE&feature=player_embedded


Cisza wyborcza - cisza zaborcza.

Takie spostrzeżenie nasuwa mi się, gdy czytam jakie kary spadną na tych, którzy łamią ciszę wyborczą. Jednocześnie pismaki przekonują o kojącym nerwy wpływie tej ciszy; człowiek się nasłuchał napatrzył, a teraz ma myśleć, przemyśleć i wybrać słusznie dla Polski. Dla siebie już nie musi, bo jak wiemy, gdy państwu dobrze, to i niewolnikom też tak być musi. Jednak zastanawia mnie jedno w tej ciszy: co z wolnością słowa i wyrażania swoich poglądów? Jakoś nie znalazłem zapisu w konstytucji, że na dzień przed głosowaniem zawiesza się konstytucję. (?) To tak jakby przed ślubem narzeczeni nie mogli wyznawać sobie sympatii, bo jeszcze ktoś usłyszy i się też do tych wyznań przyłączy? Wydaje mi się, że odbywa się to z jednej strony tak: dla kandydatów wyraźny sygnał - pofikaliście, ale teraz ta przerwa w zabawie uświadomi wam, kto tu rządzi. (kto?)
Sygnał dla wyborcy: możecie mieć te swoje sympatie, ale gdybyście myśleli inaczej, jak podawane było do wierzenia przez ostatnie dni w tv, to sobie to przemyślcie. Co jednocześnie znaczy, że podstawa tej zaborczej władzy jest oparta na strachu i zastraszaniu - kampania wyborcza prowadzona do końca, mogła by rozochocić na fali entuzjazmu nie jednego do postawienia znaku X np. obok nazwiska mojej sympatii. Ot i cała filozofia "ciszy"...wyciszyć. 
Aha. Ta cała konstytucja jest tak skonstruowana, że konstytucja sobie, a delegacja ustawowa sobie. Jak coś, to decyduje ustawa i takie tam pele mele.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Kto to jest JKM? - z rozmów na chodniku.


Kto to jest JKM? To jest pan, bez którego nie byłoby "Nocnej zmiany" i być może Jacka Kurskiego. Od niego zaczęło się rozmontowywanie układu - zatem PiS to echo tamtych wydarzeń; odbite i zniekształcone.
Szkoda marnować głosu - kandydat jest jak żona: jeśli spełnia nasze oczekiwania co do opieki nad domem, dziećmi, nami i ma to coś, to dlaczego mam zadowalać się pierwszą lepszą, którą każdy ma. Ma być ekstra.
On nie ma szans - jak facet, mężczyzna mówi, że nie ma szans, a tak na prawdę wszystko zależy od jego woli, to on (mężczyzna) nie ma jaj. Zatem czy jest mężczyzną?
I tak trzeba wybrać mniejsze zło (pomiędzy Bronkiem a Jarkiem).
Jak facet mówi do kobiety, że jest najpiękniejsza, a wybiera mniejsze zło, to coś jest nie tak.
Nie wybieram - stawiam na JKM. Nie marnuję głosu, bo nie chcę kolejnych zmarnowanych 20 lat, dlatego JKM na Prezydenta!

http://www.youtube.com/watch?v=dcKdUzWG33E&feature=player_embedded

wtorek, 8 czerwca 2010

Panu Bogu świeczkę a diabłu Pan Jarek.

Palenie świec i stanie tam gdzie się stało ma pomóc narodowi w dokonaniu jedyne słusznej decyzji, czyli wybraniu Jarka. Jak już pisałem nie widzę powodu dla których zastąpienie Lecha Jarkiem miało coś zmienić. Oto i kolejny dowód: Jak św. pamięci Lech Kaczyński traktat Lizboński podpisał znosząc suwerenność Polski (warto sobie przypomnieć jego słowa podczas otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego na tle późniejszych poczynań - oszust jeden) to co stoi na przeszkodzie, by do spółki z Niemcami robić jedną armię? http://wiadomosci.onet.pl/2180701,12,j_kaczynski_w_niemieckiej_prasie_oto_nasze_trzy_priorytety,item.html
Wznowienie działań na rzecz bezpieczeństwa energetycznego to ciekawy temat podnoszony w tym materiale. Mamy jedną z najwyższych taryf w europie za prąd, najwyższe stawki akcyzy i vat-u, to jak zaczną dbać o bezpieczeństwo energetyczne, może być tylko gorzej. (doświadczenie pokazuje) Wracając jednak do pomysłu Wspólnej Wielkiej Europejskiej Armii, to gdybym chciał służyć w Bundeswerze to bym do Niemiec wyjechał. Poza tym nie chcę, by ktoś moim dzieciom wypominał ojca w Wehrmachcie. Może skończmy z paleniem tych ogarków dla diabła co panie przewodniczący?

piątek, 4 czerwca 2010

Zmarnowany głos?

Wiele osób mocno kibicuje dwóm partiom(PisPo) oczywiście zawsze wskazując na wygraną swojego kandydata. Jednocześnie strasząc co by było gdyby wygrał przeciwnik. Tak więc kibice pana Komorowskiego szczycą się Komorowskim, a kibice pana Kaczyńskiego szczycą się Kaczyńskim. Czemu się dziwią w rozmowie ze mną Ci, którzy tak właśnie kibicują? Temu, że ja się im dziwię. Dlaczego? Dziwne wydaje mi się, by swoboda działania, swoboda zarabiania pieniędzy, czy nawet swoboda mojego życia rodzinnego, bez wtrącania się władz w to co robię zmieniła się na lepsze tylko dlatego, że zastąpimy Lecha Jarkiem. Jak i zastąpienie Bronka pełniącego obowiązki Bronkiem na urzędzie. Tak samo jak, wymiana ministra obrony narodowej w rządzie Pis - Radka Sikorskiego na ministra spraw zagranicznych w rządzie Po Radka Sikorskiego nic nie dała, czy wymiana Zyty Gilowskiej z Po na Zytę Gilowską z pis itd, itd. Nie chcę zmarnować swojego głosu, bo nie chcę zmarnować kolejnych dwudziestu lat mojego życia, jak i życia moich dzieci. Nie mogę zgodzić się by poprzednie dwadzieścia lat zastąpić takimi samymi; kolejna niemoc państwa w kwestii ubezpieczeń emerytalnych, służby zdrowia, szkolnictwa, czy zabezpieczenia przeciwpowodziowego. Nie chcę sukcesu Polski "solidarnej", ani "sprawiedliwej społecznie", bo wiem, że taka ona jest dla tych, co mają w rękach kilofy lub brony, a na końcu i tak te obiecane pieniądze trzeba komuś wyrwać z kieszeni.
Słyszę też, że to są duże partie, a inni kandydaci po prostu są za mali i bez szans. Wypada odpowiedzieć, że jeśli takie myślenie przełożyć na politykę międzynarodową, to może od razu przyłączmy się do Niemiec, lub Rosji, bo jesteśmy mali, a co inne "małe państwa" powinny zrobić?
Inaczej pisząc: Rezygnując z wyboru człowieka, który reprezentuje najwięcej moich poglądów tylko dlatego, że "on nie ma szans" pokazujemy, że nie mamy jaj. Mężczyzna walczy wbrew opinii innych, wbrew słupkom sondażowym, bo wierzy że wygra pomimo wszelkich przeciwności.
To nawet jest śmieszne, stanąć rano przed lustrem dzień po wyborach i powiedzieć: zrobiłem wszystko co mogłem, ale on nie miał szans. Musiałem wybrać mniejsze zło. I wierzyć potem takiemu, kiedy mówi do żony, że jest najpiękniejsza... On po prostu wybrał mniejsze zło.
Ja nie wybieram mniejszego zła - walczę o dobro. Głosuję na Janusza Korwin Mikkego

http://korwin-mikke.pl/galeria/zobacz/plakaty_konkursowe/63/513

piątek, 14 maja 2010

Odnośnik drugi.

Po dawce wideo w stylu reggae, albo coś takiego, polecam już coś poważnego, bo fragment konferencji prasowej kandydata na Prezydenta RP Janusza Korwin Mikkego.
http://www.youtube.com/watch?v=RTP9lH9uoIc&feature=player_embedded

Dzisiaj tylko odnośnik.

http://www.youtube.com/watch?v=HqqOzJvOCOE&feature=related

piątek, 16 kwietnia 2010

Czy wyobrażacie sobie Państwo?

Czy wyobrażacie sobie Państwo, że np. na lotnisku w Jasionce, podchodzi do lądowania samolot z prezydentem Francji, albo Republiki Czeskiej i rozbija się z powodu mgły? Ja też nie.

Długo mnie nie było, lecz od dzisiejszego wpisu pojawiać zaczną się następne mam nadzieję, że codziennie.