sobota, 9 października 2010

Skuteczna samoobrona.


Prawo do samoobrony jest niczym innym, jak jedną ze cnót wolności. Agresja fizyczna musi zostać odparta, to rozumie się samo przez się, z prostego powodu: pewnego razu przejście na drugą stronę ulicy nie da nic - przejdą za tobą... To samo dotyczy obrony własności, tzw. miru domowego. Jednak co to znaczy skuteczna samoobrona? "Racjonalny prawodawca" określa ramy tej samoobrony do tego stopnia, że to broniący się musi udowadniać swą niewinność. (Praktyka dość szeroko stosowana na wielu innych płaszczyznach życia, ale o tym w innym wpisie w przyszłości). Zatem posiadamy prawo do samoobrony, ale... zawsze jest jakieś ale. To ale wynika z nierozerwalnych ze sobą kilku czynników: arogancja, strach, wspólnota interesu. Arogancja, to widoczny gołym okiem sposób traktowania każdego z nas przez władzę co do ochrony własności, godności i fizycznej nietykalności, strach, to obawa władz, przed tym, ze lufa suwerena wypali w stronę demokratycznych przedstawicieli, wspólnota interesów, to nic innego, jak skuteczne szachowanie tego właśnie suwerena, mimo bezbronności strachem przed przestępcami wszelkiego rodzaju, od wyrostków osiedlowych, na tzw. zorganizowanej przestępczości kończąc. Coś za coś... ( Z pozoru dość zawiłe, ale proszę wczuć się w rytm swojego serca i na chwile zamknąć oczy przypominając sobie wydarzenia , ba z ostatniego półrocza... ) Proszę mi wierzyć, ale znajomość walki wręcz wcale nie ułatwia dokonania samoobrony niegroźnej dla napastnika,  wręcz przeciwnie - wiesz, czym grozi zabawa z draniem, więc tego nie robisz; bam i po sprawie, bo kumple w bramie czekają by cie dorwać(jego kumple). No a napad na dom, to czytając kroniki policyjne horror, bo i siekiera w użyciu, albo po prostu łobuz ma spluwę. Najczęściej właśnie on ją ma.  Widzimy zatem, że samoobrona nie wynika sama z siebie, lecz z potrzeby odparcia przemocy fizycznej, a co za tym idzie trzeba zastosować skuteczną groźbę, jeśli mamy na to czas, albo zastosować siłę fizyczną. Tu jednak powstaje problem, bo klienci najczęściej bywają więksi, ciężsi, albo lepiej uzbrojeni. Zatem, jak ma obronić się kobieta, dajmy na to, żona posesjonata, wracająca z wywiadówki gdy zostanie napadnięta np. przez wyznawcę wolnego dostępu do ludzkiego ciała? Zawołać: wzywam policję? Przecież szybciej oberwie jak krzyknie. No co? Otóż najlepszy sposób, to wyjąć coś co ma 9mm i wypalić. Szybko i skutecznie, no i nie wymaga chodzenia na dziwne kursy samoobrony w walce wręcz. Wystarczy co sobotę pochodzić z mężem na strzelnicę. 
 Zostawię jednak marzenia w spokoju, a wrócę do sprawy. Skuteczna samoobrona wiąże się ściśle z karą śmierci. Niestety państwo pozostawiło tą skuteczną broń przeciwko najgorszym przestępcom w ich właśnie rękach, co oni oczywiście skwapliwie wykorzystują. Dlatego bandzior, gangster zawsze będzie górą wobec aparatu państwa, bo on może, a państwo nie. Tu pozostaje zadać pytanie, czy posiadanie broni przez służby policyjne wszystkich sortów mundurowych ma uzasadnienie, kiedy władze nie karzą morderców śmiercią? Kogo on chce zastrzelić? Żyjemy w państwie absurdu, lecz to nie znaczy, że musimy się do tego dopasować.
Każdy  z nas ma prawo do skutecznej samoobrony, a wynika ona nie z tego, że władza nam na to pozwala, czy nie, lecz z tego, że Bóg uczynił nas ludźmi wolnymi i wartymi tego, by odpowiadać za siebie. Potrzeba nam tylko mądrych, logicznych praw. Praw, które chronią obywatela, a są okropne dla przestępcy... bo przecież nie o zemstę tu chodzi, ale o zasady.

Obrazek ze strony:



http://wagc.com/