środa, 1 lipca 2009
Czysty zysk.
,,Pomysłodawcy podkreślają, że utworzenie listy to sposób na informowanie oraz przestrzeganie innych, by nie padli ofiarą nieuczciwych firm i pracodawców. Jest to też sposób na piętnowanie oszustów" Nie wiedziałem, że istnieje coś takiego, jak KFBezrobotnych, nie wiem na jakiej zasadzie działa to gremium, chodzi mi jednak o coś innego. Oto właśnie na państwa oczach powstaje coś, co moglibyśmy uznać za instytucję równoległą. To jest tak, jak z monitoringiem, fotoradarami, nadmierną niedostosowaną prędkoscią do warunków drogowych. Państwo polskie jest niewydolne i nieudolne. W zasadzie nie wiadomo, kto tu rządzi? Po? Nie. Na pewno rządzi aparat administracyjny, który to tworzy, interpretuje, egzekwuje w swoim mniemaniu prawo. Tak na prawdę nie jest to prawo. Za pomocą internetu, jedynego wolnego medium ktoś postanowił działać. Skoro nie można wyegzekwować swoich praw przed sądem, to zawsze można spróbować w ten sposób. Co, jeżeli ktoś niesłusznie zostaje pomówiony? Jeżeli to forum jest poważne, to uzna dowody niesłusznie pomówionego i oszczerca straci na pewno poważanie. Gdyby taka sytuacja miała miejsce, to mamy do czynienia z prywatnym sądem. Bez ministara i tornistra tworzy się równoległe sądownictwo. Ci ludzie, pomijam intencje, chodzi mi jedynie o przykład, tworzą własnie coś, co wielu w głowie się nie mieści. Jak państwo wyobrażają sobie instytucje równoległe w IIIRP? Jeśli macie państwo jakieś propozycje, to na mój adres poczty elektronicznej proszę śmiało je przeslać.
sobota, 27 czerwca 2009
Cytat.
ALEXIS DE TOCQUEVILLE DAWNY USTRÓJ I REWOLUCJA
Książkę tę polecam każdemu. Treść w niej zawarta jest naprawdę cenna.
piątek, 26 czerwca 2009
Tytułem ,,czwartkowych obiadów"

Gdzie jest Ferdynand Antoni Ossendowski?
Styczeń 1945 roku, sowieci ,,po wyzwoleniu’’ Warszawy szukają człowieka, a dowiedziawszy się o jego śmierci – grobu. Grób otwarto, by upewnić się, że osobisty wróg towarzysza Lenina nie żyje.
Kim był ten człowiek tak znienawidzony przez towarzyszy i tak mocno przez nich poszukiwany?
Kim był, że w powojennej Polsce jego książki zostały z bibliotek skonfiskowane, spalone, zakazane, że nazwisko autora zostało wymazane? Człowiek którego dzieła przekraczały nakład książek takich autorów jak Reymont, czy Sienkiewicz!
Dawne czasy, albo stare dzieje powie ktoś, nic wartościowego dziś.
Niestety nie.
Ferdynand Antoni Ossendowski urodzony w Lucynie 27 maja 1876 r., zmarł 3 stycznia 1945 r.
w Żółwinie. Badacz i geolog, członek Akademii Francuskiej, prezes Towarzystwa Literatów i Pisarzy, wykładowca kilku uczelni wyższych, m.in. paryskiej Sorbony i Uniwersytetu
w Petersburgu.
Pozwolę sobie pominąć część danych biograficznych, bo wierzę, że zainteresowani szybko wyszukają samodzielnie czego im potrzeba.
Przejdźmy do jednego z najciekawszych okresów życia pana Ossendowskiego.
Gdy nastaje rok 1918, nawałnica bolszewicka rozpętuje się na dobre, ten potworny wir zniszczenia i śmierci, Ossendowski uchodzi z Petersburga na Syberię. Przebywa tam do klęski adm. Kołczaka, gdy oddziały białych, a wraz z nimi 5-ta polska dywizja syberyjska ,,była już w zdradzieckich rękach bolszewików’’.
Polsko brzmiące nazwisko może być przyczyną skazania na śmierć, zatem ucieczka z tego opętanego kraju wydaje się być jedynym wyjściem.
,,Na początku roku 1920 los rzucił mnie do Krasnojarska, miasta położonego u brzegu wielkiej i pięknej rzeki Jenisej, której źródła rodzą się w górach Urianchaju, a ujście ginie w Oceanie Lodowatym.”
Opis przyrody, to nie losy ludzi a te niestety kończą się aresztowaniem i śmiercią jego przyjaciół, ale sam Ossendowski w porę ostrzeżony w przebraniu wieśniaka wymyka się bolszewickim katom do tajgi.
Życie w samotności, zmagania się z groźną przyrodą, wszechobecna śmierć, to najmocniejsza próba dla człowieka, dla jego charakteru i wiary. ,,...Lecz przyszedłem do przekonania, że nie ma nic potworniejszego dla człowieka nad całkowite osamotnienie i uświadomienie sobie, że jest zupełnie odcięty od świata, ludzi i warunków normalnego życia. Jeden krok, jedna chwila załamania się woli – a nastąpi ponury szał, który opanuje mózg i doprowadzi człowieka do zguby...’’
Próba wydarcia się z objęć śmierci prowadzi Ossendowskiego poprzez pustynię Gobi do Tybetu, by
w beznadziei podróży zawrócić do Mongolii i spotkać tam barona Ungerna von Sternberga walczącego z bolszewikami krwawego barona, chana Mongolii. Dzięki pomocy barona von Sternberga udaje się do Pekinu, by następnie przedostać się do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, gdzie powstaje trzytomowe dzieło, będące zapisem jego exsodusu z Rosji: ,,Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów’’.
Postać barona von Sternberga łączy się już na stałe z Ossendowskim. Wszystko to za sprawą skarbu barona: złota, klejnotów i zabytków kultury, których miejsce ukrycia do dzisiaj pozostało tajemnicą, jak i to czy profesor Ossendowski rzeczywiście ukrył ten skarb na polecenie von Sternberga.
Temat ten ożył na nowo i we współczesnej literaturze za sprawą pana Andrzeja Pilipiuka piszącego pod pseudonimem : Tomasz Olszakowski w powieści ,,Pan Samochodzik i skarb barona Ungerna’’, gdzie ma też do odegrania swoją rolę piramida w Międzybrodziu!
Ossendowski powraca do Polski w 1922 roku, gdzie oddaje się pisarstwu. Powstają książki przygodowe i dla dzieci – młodzieży. Ossendowski wiele podróżował, pisał bardzo wiele, również o Podkarpaciu i o okolicach Sanoka. (Wiele ciekawych rzeczy o naszym regionie można przeczytać w dziele pt. ,,Karpaty i Podkarpacie”).
Najsilniejsze emocje wywołała jednak książka pt. ,,Lenin’’ wydana w roku 1930, demaskująca komunizm i jego ,,wprowadzaczy’’. (Uznana jest za pierwszą demaskatorską analizę systemu komunistycznego, pierwszą przed Orwellem). Tych emocji sowieci nigdy Ossendowskiemu nie wybaczyli, jak i jego związków
z baronem von Sternbergiem i tego, że być może jest to jedyny człowiek, który zna tajemnicę skarbu barona!
Okrutni mściciele nawet po śmierci musieli być pewni swego.
Ossendowski to wspaniały pisarz, naukowiec, człowiek. Uciekając przed złem nigdy nie wyparł się wiary i przekonań, chociaż wszyscy mu ulegali, on jako jeden z nielicznych był przeciw. W kraju, gdzie przyroda w swym biegu jest nieubłagana, w czasach, gdzie każdy człowiek może okazać się zdrajcą, lub bezwzględnym oprawcą, katem, gdzie jest się pewnym swojej śmierci – niepewnym kiedy; pozostaje wierny.
Wraca do kraju, staje się ,,tuzą” literatury, rozsławia go po całym świecie („Przez kraj zwierząt, ludzi
i bogów” wydano w 142 krajach). Na koniec wyklęty i zapomniany. Chcę by powrócił.
Wojciech Niezgoda
Przypisy:
Cytaty pochodzą z powieści :,,Zwierzęta, ludzie, bogowie” Wydawnictwo ,,Łuk”Białystok 1991 na podstawie wydania z 1923 roku nakładem Wydawnictwa Gebethnera i Wolfa.
Fotografie pochodzą z książek F.A. Ossendowskiego.
A artykuł napisany dla MMM Lupa numer któryś tam....
wtorek, 23 czerwca 2009
Wiem, wiem....
niedziela, 21 czerwca 2009
sabbath bloody sabbath
Nie sądzę, by data była dziełem przypadku, ale podano do wiadomości, że odbył się kongres kobiet, który to był/jest: społecznym przedsięwzięciem zorganizowanym m.in. przez żonę b. prezydenta Jolantę Kwaśniewską, prezydent KPP Lewiatan Henrykę Bochniarz i prof. Magdalena Środę. W spotkaniu uczestniczy wiele kobiet reprezentujących m.in. środowiska naukowe, biznesowe, artystyczne, a także rząd i parlament. Oczywiście kongres, brzmi dumnie, ale o co im chodzi? Chodzi oczywiście o to, by mogły one sobie porównać, bez żadnej żenady, która ma większego. Oczywiście nazywają to swoim językiem, swoistą nowomową: parytetem, ale każdy zdrowo myślący wie o co chodzi. Kongres, a grypsują. Oczywiście wiele odnosi się do marzeń niespełnionych, o czym uczestniczki głośno wykrzykują, bo:,, Jesteśmy zakładniczkami męskich fantazji, ten kongres jest po to, by nas urealnić - mówiła podczas Kongresu Kobiet Polskich Agnieszka Graff. Wiem, rozumiem, ale żeby aż tak desperacko krzyczeć? Czy badanie związków między homofobią, a antysemityzmem już szanownej (cholera, nie wiem, czy pani, czy towarzyszce, chociaż żadna dla mnie ona towarzyszka) nie wystarczy? Zresztą odcinam się stanowczo! Co ta biedna kobitka chce jako zakładnik męskich fantazji urealnić? Te fantazje? Czy ja nie mam nic do roboty, tylko o kimś fantazjować? Nie znam, nie fantazjuję, nikogo nie trzymam jako zakładnika. Zakładnika? Dobre sobie! Oczywiście to nie jest najważniejsze. Najważniejsze drodzy państwo, to dla nich jest wolność. A tak! Wolność!(ale, te fantazje o byciu zakładnikiem, jakoś, coś...). Prof. itd itp. Magdalena Środa koniecznie chce zrobić głupka z każdego napotkanego, bo bredzi jak potłuczony.Oto dowód: Nie widzę żadnych zagrożeń płynących z wolności indywidualnej, jedyną granicą jest cierpienie drugiego człowieka. Nie wiem, jakie zagrożenie jest w tym, że kobieta sama decyduje o swoim macierzyństwie, dlaczego ta sfera musi być związana z naturą, a nie może podlegać indywidualnym wyborom. Pani ta popiera redystrybucję dochodów, popiera złodziejski system podatkowy, a mówi o wolności, do granicy cierpienia drugiego człowieka. (aaa. Kradnę, ale jego to nie boli, więc jestem ok!) Na dodatek dziwi się, że macierzyństwo musi być związane z naturą, a nie może podlegać indywidualnym wyborom. Bo taka jest natura. Krowa rodzi ciele. Koń, a właściwie kobyła źrebię, suka coś tam, a kaszaloty w ocenach też coś tam. O czym tu gadać? O tym, że tej babie marzy się aborcja na życzenie. Najpierw fantazja, potem aborcja, potem fantazja itd. w imię wolności. Szkoda tylko, że matki tych sadystów intelektualnych nie spełniły ich marzeń przed ich narodzinami...
Walcząc o parytet zapomniały, że np. taka pani prezydentowa jest nią właśnie dlatego, że jest parytet płci w małżeństwie. Jeden chłop, jedna baba. Jak chłop zostaje prezydentem, to baba z automatu panią prezydentową. Co ciekawe, jak chłop pracuje w zawodzie szambonurka, to nie słyszę by za żoną wołali pani szambonurkowa, albo pani kanalarzowa. Pozostaje mi omówić obsadę tego szoł. W spotkaniu uczestniczy wiele kobiet reprezentujących m.in. środowiska naukowe, biznesowe, artystyczne, a także rząd i parlament. Nie ma to jak doborowe towarzystwo. Nawet s. Małgorzata Chmielewska założycielka Wspólnoty „Chleb Życia” opiekującej się osobami ubogimi i bezdomnymi powiedziała, że dzięki uzyskanej 20. lat temu wolności, możliwe jest organizowanie spotkań kobiet o różnym światopoglądzie.
„W czasach komunizmu nie było możliwe aby zakonnica występowała w telewizji obok władz miasta. Przy kościołach powstało tysiące szkół i przedszkoli. To dała wolność – mnie i tysiącom kobiet, które oddały życie Chrystusowi” – powiedziała s. Chmielewska.
Tu ręce mi opadają, ale jaki kongres tacy uczestnicy. Jacy uczestnicy, taki poziom. Pech polega na tym, że przejawem wolności dla siostrzyczki jest występ w telewizji obok władz miasta. To, że występuje ramię w ramię z aborcjonistami, homosiami, dając im tym samym swoją akredytację, jest jak najbardziej fair. Długo się teraz będę zastanawiał, zanim wyłożę pieniądze na pomoc dla jakiejkolwiek kościelnej organizacji. Zresztą co by tu pisać. Zdaniem s. Chmielewskiej cały system ochrony kobiet słabszych i samotnych matek, to system „do remontu”, łącznie z wychowywaniem chłopców i dziewcząt do eliminowania agresji. „Powinna być solidarność między nami-kobietami mimo różnic światopoglądowych” – postulowała zakonnica. Strzelać, czy spieprzać z tego kraju? Bóg zabronił kobiecie nauczać; wiedział co stworzył. Zwracam jeszcze uwagę, że te kobiety oddały życie Chrystusowi. Posłanka Izabela Jaruga – Nowacka, stwierdziła, że demokracja kończy się tam, gdzie zaczyna się sprzeciw Episkopatu. „I to jest naszą porażką, na pewno to zmienimy” – zapowiedziała b. pełnomocniczka rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn. To chyba tyle bo muszę się zresetować. Trzeba by być urodzonym debilem by to wszystko wytrzymać. dodam jeszcze, że pani prezydentowa Maria Kaczyńska w rozmowie z KAI uczestnicząca w Kongresie Powiedziała: „Pani profesor odpowiada sama za swoje słowa. Mamy wolność, może mówić to, co uważa. Nie zgadzam się z paniami, które tu występują i one dobrze o tym wiedzą” . Pani Danuta Wałęsowa nie przybyła na kongres. Paradoks. Lech ma normalną babę.... albo miała ciekawsze zajęcia.
Szanowni Państwo.
Ta choroba ma zawsze takie objawy, chociaż przez lata zmieniała kolor: był okres czerwono biało niebieski, potem czerwono brunatny, teraz zielony i różowy. Ale gdzie diabeł nie może tam paryteta pośle.
Cytaty na niebiesko pochodzą z portali: onet, ekai, chlebzycia, itd. itp.
Na koniec historia: Parytet. Wpłyń na prezydenta.
poniedziałek, 8 czerwca 2009
Przemyślanom gratuluję...
No cóż... ale lepsze jest wrogiem dobrego i o tym pamiętać należy.
Dziękuję wszystkim.
Nie znam dokładnych danych, jednak niektórzy mówią, że jesteśmy szóstą siłą w Polsce. (pomyliłem się i wpisałem trzecią, ale kto wie). Idąc do walki wyborczej, tak teraz, gdy patrzę na to z boku, poszliśmy, jako UPR chyba po to żeby pójść. Okazało się, że do tego by się bić, trzeba ćwiczyć, niekiedy całe życie, ale by być gotowym właśnie w TYM momencie. Na prawdę nigdy nie wiadomo ile trzeba poświęcić by wygrać. Niekiedy przeciwnik nawet gdy zabrakło mu amunicji strzela dalej. Tak dla zmylenia. Co nas wyróżnia stojąc na przeciw innych? Nic, absolutnie nic. Na dodatek przypięta łatka, że to partia, która znowu przegrywa wybory w niczym nie pomaga.
UPR powinna wyjść zza klawiatury, wyjść na miasto i rozrabiać. Oczywiście w pozytywnym sensie.
Wiem z rozmów z ludźmi, kiedy własnonożnie roznosiłem ulotki, że mają tego wszystkiego dość; polityki, polityków, wszystkiego co chociaż trochę się z tym wiąże. Jednocześnie jest silna potrzeba w tym systemie powierzenia komuś swoich spraw. Ktoś to prawo ustanawiać musi. Dlatego wierzą tym, komu wierzy ktoś. Naprawdę sprawy zawiści i kibicowania ,,swojej" partii są niewielkie. Na Podkarpaciu wygrały te osoby, które zostały sprzedane jako swoje; znane lubiane, jak i też profesjonalne i obyte. (Słowa psalmu pominę. Nie wierzę, co mówią niektórzy, że Pan Bóg miłuje prawo i sprawiedliwość miały jakiś wpływ, chociaż....) Pamietam, bo sam podpisałem projekt ustawy o zmniejszeniu parlamentu, jaki to był piekny czas, gdy wszyscy chcieli tej zmiany. Niestety nic się nie zmieniło...
Czy ktoś z państwa zastanawiał się, co by się stało, gdyby UPR wygrała wybory do parlamentu RP? Czy na prawdę myślicie, że te kilka osób odkąd są w tej partii odkąd pamiętam, wszystkiemu podołają? Wiem. Są też inni, ale inni o tym nie wiedzą. Najwyższy czas, by ludzie przestali nas szukać. Czas by nas rozpoznawali i kierowali innych do nas. Czas wyjść na ulicę z konkretnym projektem. Wiemy czego chcemy? Czy tylko chcemy się pokazać? Ja wiem czego chcę, dlatego już teraz trzeba przygotować się do zwycięstwa. Drodzy szefowie nakreślmy cel dla wszystkich. Trzeba bić między oczy i w krocze.
No i nie wypada, by kandydat, gdy go jakiś dziennik pominie na liście kandydatów sam interweniował. Od prasówki i prasowania prasy też muszą być ludzie. Ludzie nie lenie.
Na koniec dziękuję wszystkim!