czwartek, 27 sierpnia 2009

Co robić?



Szanowni Państwo! Co robić? Na ulicach panują czołgi. Ogień z działa burzy budynki. Gruz sypie się na przechodniów, którzy i tak padają od ognia kaemów. Dojrzali mężczyźni usiłują przebiec wraz z rodzinami za obszar działania tych plujących ogniem i śmiercią maszyn. Niektórzy w desperacji próbują zrzucać z górnych pięter na nadjeżdżające czołgi worki z cementem, by zablokować dopływ powietrza do silnika i unieruchomić pojazd. Inni rzucają kamieniami i rozharatanymi do krwi rękami kopią dołki, wierząc, że w końcu coś musi to zatrzymać. Inni nie robią nic... czekają aż wszystko minie. Obojętne już im jest, czy przetrwają, czy nie... Co robić? Kto może nam pomóc w takiej chwili? Czy ktoś zna numer telefonu do wojska?

Myśleliście się Państwo, że trzeba wyłączyć telewizor? Czy w ogóle myśleliście, co zrobilibyście w takiej sytuacji? Przecież gdyby te czołgi były na ulicach Sanoka, znaczyłoby, że nasze wojsko się cofa, lub go niema już, a wy co wtedy zrobilibyście? I czym?

Zdjęcia z military-today.com i militariumnet

piątek, 14 sierpnia 2009

Rodzinnie!

Szanowni Państwo! Dziś będzie o spędzaniu ,,wolnego czasu". Trochę to dziwne, ale większość czasu nie trzeba spędzać, ani zapędzać, on i tak biegnie. Niektórzy nawet zajmują się zabijaniem czasu. Czy nie szkoda na to czasu? Lepiej zrobić to, co da nam satysfakcję z dobrze wykonanej roboty. Jak głosi przysłowie, przez żołądek do serca(co jest oczywiste, bo uderzając na wprost natrafimy na żebra). Dlatego powinniśmy zabrać się do pracy przygotowując coś tradycyjnego: http://www.youtube.com/watch?v=yIJDTdTGnOs&feature=channel
Kiedy już osiągniemy wprawę, a konsystencja krewetek w ustach nie będzie nam przeszkodą, możemy danie przyrządzić oczywiście stwarzając odpowiednią w kuchni atmosferę.
http://www.youtube.com/watch?v=_ByIvzfjHz8
Sami państwo przyznacie, że wygląda to nieźle, a poza tym podszkolicie się w językach obcych.

piątek, 7 sierpnia 2009

Impotencja polityczna.

Szanowni Państwo. Od kilkunastu dni jesteśmy świadkami desperackiej akcji przeciwstawienia się tzw. Rajdowi Bandery. Akcji prowadzonej przez nielicznych, którzy zachowali w pamięci los swoich najbliższych, swoich sąsiadów, swoich rodaków. Umarli nie potrafią krzyczeć - za nich my musimy wołać. Wielu z tych, którzy zginęli z rąk UPA nie ma własnego grobu, wielu z tych, którzy zginęli z rąk UPA było Ukraińcami...
Głównym hasłem banderowców było zawołanie: ”Lachiw wyriżem, Żydiw wydusym, a Ukrajinu stworyty musym” - „Polaków wyrżniemy, Żydów wydusimy - a Ukrainę stworzyć musimy”.
To, co czynią pogrobowcy Bandery, że za wszelką cenę pragną pokazać swoją siłę, że prą do władzy nad Ukrainą , jest zrozumiałe. Jest zrozumiałe, że wykorzystają każdą naszą słabość do tego, by osiągnąć swoje cele. Nie drodzy państwo, proszę nie łudzić się, że we współczesnym świecie nie ma roszczeń terytorialnych, czy żądzy cudzej krwi. Proszę nie łudzić się, że zadawana śmierć jest jakoś bardziej humanitarna. Proszę nie łudzić się, że jak zaczniemy ginąć w trybie maszynowym - hurtowo, nasze władze wypłacą naszym rodzinom odszkodowania, a prezydent ogłosi żałobę narodową. Proszę pamiętać, że głos zmarłych jest na tyle silny, jak silna jest pamięć o nich. Jak już wspomniałem, nie dziwię się neoupowcom; dziwię się naszej władzy. W chwili, gdy my, jako obywatele Państwa Polskiego oczekujemy zdecydowanej postawy od naszych przedstawicieli, ci mamią nas mętnymi odpowiedziami o postanowieniach Parlamentu Europejskiego i Rady Europy, oraz zasadami przekroczenia granicy wg. kodeksu Schengen, oraz jak to Polska jest wolnym krajem, a ruchem na drogach kierują odpowiednie instytucje... Jednak te same władze wiedzą co czynić, bo:
pan Arkadiusz Łygas, eNDek, został skazany za modlitwę „Pro perfidis Judæis”. Prokurator Jacek Misior z Hrubieszowa, który doprowadził do skazania przez tamtejszy niezawisły sąd Arkadiusza Łygasa za rozplakatowanie przez niego tekstu wielkopiątkowej modlitwy o nawrócenie Żydów, autorstwa świętego papieża Piusa V. ”. Natomiast ABW prowadzi śledztwo w raz z prokuraturą we Wrocławiu w sprawie tzw. neonazistowskiego gangu. Otóż ,,sprawcy" mieli zasypać Wrocław ulotkami o treści rasistowskiej. Rzecz w tym, że ulotki nawoływały przeciw islamizacji europy, a były to cytaty z książki znanej pisarki i dziennikarki, Orany Fallaci ,,Siła Rozumu". Niewspółmierne środki ABW ? Nasze władze walczą z rasizmem i antysemityzmem. Antypolonizm nie istnieje, bo Polacy są przewrażliwieni... Te same władze nie potrafią przeciwstawić się jawnej prowokacji, mało tego pojawiają się głosy, że uczestnicy tego rajdu są nieświadomi tego w czym biorą udział. Wszystkie te działania niestety nie służą pojednaniu, bo pojednanie to nie ucieczka przed pamięcią, pojednanie to nie udawanie, że nic się nie stało.
Tak nie zbuduje się przyjaźni, bo by się pojednać, najpierw należy wyznać swoje winy i zadośćuczynić. Niestety nasze władze budują fałszywą przyjaźń miedzy narodami, a tych którzy wołają o sprawiedliwość traktują jak niegroźnych oszołomów. Spychając w niepamięć pomordowanych naszych rodaków, spychają w niepamięć również tych Ukraińców, którzy oddali życie za swoich braci Polaków, przeciwstawiając się zbrodniczej ideologii. Bo prawdziwy przyjaciel,to taki do którego możemy stanąć plecami a on nam te plecy, tak jak my jego chronić będzie...

Mając w pamięci potyczki słowne kandydatów w okresie ostatnich wyborów, butne wypowiedzi przywódców ugrupowań zasiadających w polskim sejmie, pragnę teraz zobaczyć też i działanie. Obawiam się jednak, że lizusostwo naszych władz, poddaństwo wobec ,,lepszej sprawy", sprawi , że i tym razem w chwili, gdzie potrzebne jest zdecydowane, stanowcze działanie, będziemy świadkami (jesteśmy) chowania demokratycznych głów w piasek. Co powinniśmy robić skoro ten ,,peleton" do nas dojedzie? Sadzę, że postawa jaką zaleca ksiądz Isakowicz - Zaleski jest jak najbardziej słuszna. Jednocześnie pragnę zasugerować utworzenie ,,Ukraińskiej listy Sprawiedliwych". Musimy zachować pamięć o tych którzy oddali życie w imię przyjaźni i prawdziwej miłości bliźniego.

czwartek, 9 lipca 2009

Czy lekcja Harpera coś wniesie dobrego?


Szanowni Państwo! Podobno premier Kanady sprofanował Eucharystię, niektóre media podają, że katolicy w Kanadzie nawet się nad tym zastanawiają.... Dlaczego tak? Niejednokrotnie byliście państwo świadkami, podobnie jak i ja, gdy jeden z księży podawał Komunię Świętą z asystą ministranta, a kolejny ksiądz gdzieś tam pomiędzy wiernymi ,,rozdawał komunię" bez pomocy. Jednemu komunikanty i ich okruchy spadały, bo potem delikatnie oczyszczał patenę, a drugiemu nie, dzięki temu szybciej skończył i mógł pójść do domu... Niejednokrotnie pędem ustawialiście się w kolejce, bo ksiądz już kończył.... W tych parafiach, w których praktykują podawanie komunii na rękę, jeśli ktoś miał przyjemność to obserwować, dzieje się właśnie tak, jak w Kanadzie. Ksiądz wchodzi pomiędzy ludzi podaje na rękę i jak dają, to naturalny odruch - biorę. Nie, nie bronię Harpera. Nie o to mi chodzi. (Nawet śpiewając ,,Baranku Boży" wszyscy stoją, by następnie nerwowo uklęknąć.... Jeszcze, bo przecież klękanie w kościele jest takie niedemokratyczne.) Łatwo ten problem jest rozwiązać: wystarczy przywrócić balaski u których wierny klęcząc przyjmuje Ciało Chrystusa u stóp ołtarza. Sprawa jest jasna i czytelna, bo to ja podchodzę by przyjąć komunię. Relacje zostają zachowane. Kończąc poddaję pod rozwagę to co poniżej. Czy pamiętacie państwo swoją pierwszą Komunię Świętą? Ważne święto w rodzinie, gdzie uroczyście każdy klęcząc dostąpił tego sakramentu. Skoro pierwsza Komunia Święta jest taka ważna, a przez to uroczysta, to jaka powinna być ostatnia? Czy zastanawialiście się państwo nad tym jak wyglądać będzie moja ostatnia Komunia Święta w życiu? Skoro nie wiemy, która jest tą ostatnią, to sądzę, że każda powinna być uroczysta. Przecież może być tą ostatnią...
Kadr z filmu ,,Pasja" Mela Gibsona jako wspomożenie refleksji nad tym co powyższe.

sobota, 4 lipca 2009

Chińczycy trzymają się mocno.


Szanowni Państwo! Sezon ogórkowy, lecz na szczęście rozpoczął się powodzią. Oczywiście dziennikarze, jak i politycy odetchnęli z ulgą; ci pierwsi mogli pokazać sensację, ci drudzy mogli na tle sensacji pokazać się i wykazać. Ledwo premier wylądował, a wody zaczęły się rozstępować. Proszę zauważyć, że wicepremier deszczu nie powstrzymał - uczynił to sam premier. Jednak słońce Peru powinno teraz przez jakiś czas posiedzieć w cieniu, bo panu prezydentowi przydała by się trochę większa ,,tragedia" by mógł ogłosić żałobę narodową. Co w okresie wakacji od szkolnej indoktrynacji mogło by być dobrą formą wychowania. Co się najlepiej opłaca? Umrzeć hurtem, wtedy rodzina dostanie od prezia odszkodowanie. W walce z deszczem ruszyły również zastępy urzędników. Zdają sobie sprawę, że Polacy to naród ludzi myślących, więc sposobem przerzucili tę walkę na obywateli tego kraju właśnie. Na razie robią to władze Poznania, które wprowadza podatek od deszczu. Nowa opłata wprowadzana jest bardzo łagodnie; oprócz tego, że stawki są niskie, to została wprowadzona dotacja dla mieszkańców po to, by nie odczuwali jej wysokości. Wskazujemy mieszkańcom Poznania możliwość zagospodarowania wód deszczowych na własnej posesji” - powiedziała PAP Bożena Przewoźna, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej Urzędu Miasta Poznania. Najlepsze są te dotacje, ,,by nie odczuwać wysokości opłat". Dziękujemy za dobre rady, jak zagospodarować wody deszczowe na własnej posesji. Cenne to i niezwykle pożyteczne.( W sumie mocz też można używać jako lekarstwo, więc każdy powinien go sam zagospodarować. Najlepiej oddawać w specjalnych pojemnikach do firm farmaceutycznych, gdyż samodzielny ,,domowy" wyrób mógłby być niebezpieczny dla zdrowia, a ponad to wymagała by tego ochrona rynku pracy. Samodzielnie wytwarzanie lekarstw mogło by pozbawić firmy ,,zaplanowanego dochodu". Najlepiej będzie jak te flaszeczki z moczem zostaną w specjalnych spółkach poddane utylizacji, oczywiście za specjalną dopłatą, jak i też dotacją, która spowoduje nieodczuwanie wysokości opłaty.) Cel tej działalności jest dalekosiężny, gdyż jak ta zaraza rozejdzie się po świecie, to dowala taką dopłatę.... Tu leży jednak sedno tego przedsięwzięcia; Polacy naród zmyślny, by nie płacić tej opłaty spowoduje, że deszcz przestanie padać. Nie będzie deszczu. I oto chodzi. Wtedy chłopi ogłoszą klęskę urodzaju, Mazowsze według oczekiwań ekodupków stanie się pustynią, ale będzie można wtedy wprowadzić podatek od piasku w oczach. Byle biznes się kręcił. Tymczasem inwestorzy z kraju trzeciego świata do budowy dróg naszych snów są pilnie poszukiwani, gdyż: Na rozmowy w tej sprawie w przyszłym tygodniu ma przyjechać przedstawiciel inwestora z Chin - Szanghajskiej Grupy Konstrukcyjnej, która jest zainteresowana przedsięwzięciem - informuje wiceprezydent Krakowa Tadeusz Trzmiel.“ Na wszystkie inwestycje potrzeba około 4 mld zł. Miasto nie ma pieniędzy na tak kosztowne przedsięwzięcia. Gdyby drogi na gminnych terenach wybudował i sfinansował prywatny inwestor, to przez 40-50 lat mógłby przykładowo wykonywać prace związane z utrzymaniem wybudowanych dróg i pobierać za nie zapłatę od miasta - mówi wiceprezydent Trzmiel. Kraków to duże miasto, więc trochę wody po deszczu nazbiera się, może by tak panie wiceprezydencie... brrr strach pomyśleć. Lepiej nich ci biedni Chińczycy nam to sfinansują. Sojusz Polsko - Chiński miałby już konkretne podwaliny.
fot. ze strony spacedaily.com

piątek, 3 lipca 2009

Arykuł.

Patroneum Secundarium.


Człowiek zawsze patrzył na świat w poszukiwaniu doskonałości ; szukał jej wokół siebie, poprzez swoje działanie dążył do niej. Podstawą dla takiego światopoglądu zawsze była wiara w Boga i poświęcenie dla niego przez dawanie dla innych siebie.
Nie jest zatem rzeczą niezwykłą to, że ci, którzy za życia wykazali się gorliwością, poświęceniem, odwagą wobec innych, a jednocześnie podstawą ich działania było oddanie Bogu, stają się przykładem dla współczesnych i potomnych. Obwoływani są świętymi, obwoływani są patronami.
Sanok jest obecnie pod opieką dwóch patronów; Św. Archanioła Michała i Św. Zygmunta Gorazdowskiego.
Śledząc biografię tego ostatniego znajdujemy człowieka w niełatwych czasach.
Urodzony w Sanoku w 1845 roku spędza pierwsze lata życia w majątku babki Łazowskiej, gdzie jako dziecko szczęśliwie ocalał w czasie rzezi galicyjskiej.
Po przeprowadzce do Przemyśla kończy szkołę elementarną i gimnazjum. Jednak w 1863 r. Zygmunt Gorazdowski ucieka ze szkoły, by wziąć udział w powstaniu. Po klęsce powstania wraca do domu i kontynuuje naukę. Podejmuje studia na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Tu w roku 1865 następuje ważna zmiana w jego życiu: postanawia zostać kapłanem. Święcenia kapłańskie otrzymał z rąk abp. Franciszka Ksawerego Wierzchlejskiego 25 lipca 1871 roku w katedrze lwowskiej.
Po świeceniach, zdawać by się mogło, że czeka go spokojna praca wikarego w jakiejś małej spokojnej osadzie. Skierowany do Tartakowa, po roku czasu zostaje skierowany do parafii Wojniłów. Tam epidemia cholery pustoszy wsie. Sam niejednokrotnie wkłada zmarłych do trumien i zanosi na cmentarz. W Wojniłowie też, opracowuje katechizm do nauki religii. Zostaje w 1875 roku przeniesiony do Bukaczowic, a rok później pracował w Gródku Jagiellońskim. Wtedy też opracował broszurę pt. „Rady i przestrogi na całe życie. Pamiątka dla młodzieży męskiej przy ukończeniu szkół”. Zaś dla młodzieży żeńskiej „Niezapominajki. Rady i przestrogi dla młodzieży żeńskiej”.
Dla młodzieży opracował w 1886 r. „Zasady i przepisy dobrego wychowania”. Władze kościelne powołały za jego sugestią Towarzystwo Boni Pastoris, którego był sekretarzem przez wiele lat. Ksiądz Gorazdowski działał charytatywnie ze szczególną troską o biednych i chorych. Był sekretarzem w Komisji Instytutu Ubogich, współdziałał
z Towarzystwem Opatrzności. Z jego inicjatywy powstał Dom pracy dobrowolnej dla żebraków. Dla biednych zorganizował Kuchnię Ludową. Z pozyskiwanych funduszy zorganizował Zakład dla nieuleczalnie chorych poddany opiece Sióstr św. Józefa. Z jego inicjatywy powstał internat pod wezwaniem św. Józefa. Założenie Towarzystwa opieki nad niemowlętami, w którym znajdowały opiekę małe dzieci, podrzutki, to również zasługa ks. Gorazdowskiego.
Do obsługi tych wszystkich dzieł ks. Gorazdowski założył Zgromadzenie zakonne Sióstr Miłosierdzia św. Józefa.

Postać ks. Gorazdowskiego była wyraźna i rozpoznawalna, co powodowało jak zawsze w tego typu działalności i głosy krytyki, jednak owoce wydawane przez jego pracę nie wzbudzały wątpliwości, co do szczerości intencji. Otaczany przez biednych, którzy zawsze byli gośćmi w jego domu, udzieloną pomocą nadawał cel nie jednemu w życiu na nowo. Nie był to typ romantyka, raczej organizatora umiejętnie potrafiącego wykorzystać ludzkie zdolności i naturalny zapał do pracy i chęć niesienia pomocy innym. Podkreślał z całą stanowczością, że każdy czyn człowieka, każda próżna myśl będzie przez nas zdawana na sądzie Bożym, przez to byśmy zawsze byli ostrzy dla siebie w rachunku sumienia. Moralność nigdy nie jest owocem wychowania bezideowego, ateistycznego. Dostrzegał to; już w 1886 roku pisał w ,,Zasadach i przepisach dobrego wychowania” o szkołach bez wyznaniowych: ,,gdzie nauczyciel bez wiary wyrywa te zbawienne prawdy i zasady, które rodzice w domu zaszczepili. Takich nauczycieli można by nazwać mordercami dusz, taką szkołę jaskinią zbójców”
Jego troska nie ograniczała się tylko do biednych, czy moralności, jako fundamentu wszelkiego działania, lecz również dostrzegał rodzącą się w sercach ludzkich nienawiść; w ,,Memoriale o stanie Kościoła we Wschodniej Galicji” opracowanym przez niego samego w 1884 roku, pisał do Papieża Leona XIII o pogłębiającym się rozdźwięku miedzy klerem obrządku wschodniego i łacińskiego. ,,...nie powstawały między klerem obu obrządków większej wagi niesnaski, gdyż łacińskie duchowieństwo trzymało się z dala od agitacji na polu obrządkowym, a duchowieństwo ruskie dalekie było od nienawiści przeciwko łacińskiemu, jaką w ostatnich zwłaszcza czterech dziesiątkach lat w Galicji miedzy nimi spostrzegamy. Tak się rzecz miała aż do roku 1848, kiedy za podpuszczeniem Rządu austriackiego opanował kler ruski jakiś szał, by wywalczyć plemieniu małoruskiemu odrębność narodową. A przecież historia w swych księgach nie czyni prawie żadnej różnicy narodowościowej miedzy Rusinami i Polakami, gdyż ich język tak mało różni się od polskiego, że gdyby nie zachodziła różnica obrządku, nie mogłoby być nawet o jakiejkolwiek odrębności narodowej. Z tej samej przyczyny razem z polityczną agitacją wywiązała się agitacja obrządkowa”.
Ostrzegał też w memoriale przed niebezpieczeństwem wykorzystania takich warunków przez Cesarstwo Rosyjskie.
Czas pokazał, że w ocenach swych ks. Gorazdowski niestety nie pomylił się.
Jego postawa wzbudzała podziw nie tylko wśród katolików. W Wojniłowie, gdzie był wikarym, nawet miejscowi Żydzi całowali jego szaty, powtarzając z przekonaniem: ,,To święty człowiek”. Zwany ,,księdzem dziadów”, szanowany przez wszystkich, ks. Gorazdowski umiera. 5 stycznia 1920 roku żegnały ks. Gorazdowskiego takie oto słowa: ,, Cześć i hołd składamy Ci, jasny świetlany duchu! odszedłeś ... Któż Cię zastąpi? Cóż zrobią bez Ciebie te legiony biedaków, którym byłeś ojcem i opiekunem”.
Słowa uczą, przykłady pociągają. Czy przykład Zygmunta Gorazdowskiego, który został ogłoszony świętym przez Benedykta XVI 23 listopada 2005 roku, a od 15 października 2008 roku patronem Sanoka, pociąga nas? Czy tylko pragnieniem naszym jest upamiętnienie go postumentem, a sprawy naszego miasta zepchnąć na patrona?
O jednym już raz zapomniano, czy św. Gorazdowski też zostanie zapomniany? Dokonał wielkiego dzieła – dziś wszyscy patrzą na instytucje państwowe, jako jedyny czynnik sprawczy i naprawczy. A przecież on sam jest przykładem jak praca jednostki może odmienić los innych. Nie będąc bogaczem, materialnie ubogi otrzymywał środki od innych na prowadzenie tak przecież wymagającego dzieła. Dlaczego ludzie Ci niczym nie zmuszeni, żadnym przymusem instytucjonalnym oddawali owoce swojej pracy na kogoś innego? Na nic nieznaczącego bezdomnego, osierocone dziecko, nieuleczalnie chorego, na kogoś nieznanemu sobie? Dlatego, że ksiądz Gorazdowski kultywował w śród tych ludzi, bogaczy możemy powiedzieć, to, co jest jedną najpiękniejszych cech katolicyzmu: indywidualizm i poświęcenie. Indywidualizm dla siebie
i najbliższych, poświęcenie dla innych a zarazem najbliższych, bo bliźnich. Czy dziś ktoś to rozumie? To jest to, co dziś moglibyśmy nazwać wolnością.
Nie czynił on różnicy między ludźmi. Dostrzegał ich krzywdę bez względu na ich wyznanie. Uczył ich miłości do siebie i jedności, chociaż zawsze podkreślał, że przed Bogiem ze swoimi nawet najskrytszymi myślami staniemy my sami, sam na sam z Bogiem.
Ksiądz Gorazdowski działał na terenach, które już nie są częścią naszego kraju. Miasta w których działał noszą już inne nazwy. Czy pamięć o nim jest żywa wśród tamtych mieszkańców? Czy Święty Zygmunt Gorazdowski może stać się naszym ambasadorem, tam po drugiej stronie granicy? Czy nie potrzeba nam przyjaciół, którzy jak przyjaciel będą
z nami na dobre i na złe? Wpatrzeni w postać naszego Świętego patrona, pozwólmy mu dokonać jego dzieła naszymi rękami. By był jak za życia wśród ludzi i z ludźmi.

Ps. Warto pamiętać, że: 29 września 1995 roku Mszy św. koncelebrowanej przez księży prałatów Kapituły Metropolitarnej w Przemyślu przewodniczył ks. bp Stefan Moskwa. Kazanie wygłosił ks. Bronisław Żołnierczyk. Śpiewał chór,, Magnifikat” z Przemyśla - Uroczystość wznowienia kultu Św. Michała Archanioła – Patrona Sanoka.
Wojciech Niezgoda

Literatura: Marek Arpad Koprowski ,,Lwowski ,,Ksiądz Dziadów”
Jan Zacharski ,, Wrocławski kościół sanoczan” Nowe Życie – dolnośląskie pismo katolickie
S.M. Miriam Bilska CSSJ Refleksja liturgiczna związana z kanonizacją bł. Ks. Zygmunta Gorazdowskiego
S. Dolores – Danuta Siuta CSSJ ,,Wezwany do miłosierdzia”
Edward Zając ,,Parafia Przemienienia Pańskiego w Sanoku” wyd. Biblioteka Sanocka1997 r.

Artykuł ukazał się w MMK Lupa numer któryś tam.

środa, 1 lipca 2009

Czysty zysk.

Szanowni Państwo! Jak podano do strawienia w papce informacyjnej, powstała ,,czarna lista nieuczciwych pracodawców". Pomijam to, że to człowiek przychodzący do roboty nic innego nie daje, jak właśnie swoją pracę i czas, a w zamianę ktoś mu płaci najczęściej pieniędzmi, a nie odwrotnie, ale niestety żyjemy w przewrotnych czasach. Na dodatek język stał się niestety przez powszechną scholaryzację niepełny, nieprecyzyjny, przez ciążenie masy pojęciowo niezrozumiały (ale o tym może innym razem). Wracając do listy, powstaje ona z inicjatywy Krajowego Forum Bezrobotnych, które to forum chce w internecie publikować dane nieuczciwych pracodawców.
,,Pomysłodawcy podkreślają, że utworzenie listy to sposób na informowanie oraz przestrzeganie innych, by nie padli ofiarą nieuczciwych firm i pracodawców. Jest to też sposób na piętnowanie oszustów" Nie wiedziałem, że istnieje coś takiego, jak KFBezrobotnych, nie wiem na jakiej zasadzie działa to gremium, chodzi mi jednak o coś innego.
Oto właśnie na państwa oczach powstaje coś, co moglibyśmy uznać za instytucję równoległą. To jest tak, jak z monitoringiem, fotoradarami, nadmierną niedostosowaną prędkoscią do warunków drogowych. Państwo polskie jest niewydolne i nieudolne. W zasadzie nie wiadomo, kto tu rządzi? Po? Nie. Na pewno rządzi aparat administracyjny, który to tworzy, interpretuje, egzekwuje w swoim mniemaniu prawo. Tak na prawdę nie jest to prawo. Za pomocą internetu, jedynego wolnego medium ktoś postanowił działać. Skoro nie można wyegzekwować swoich praw przed sądem, to zawsze można spróbować w ten sposób. Co, jeżeli ktoś niesłusznie zostaje pomówiony? Jeżeli to forum jest poważne, to uzna dowody niesłusznie pomówionego i oszczerca straci na pewno poważanie. Gdyby taka sytuacja miała miejsce, to mamy do czynienia z prywatnym sądem. Bez ministara i tornistra tworzy się równoległe sądownictwo. Ci ludzie, pomijam intencje, chodzi mi jedynie o przykład, tworzą własnie coś, co wielu w głowie się nie mieści. Jak państwo wyobrażają sobie instytucje równoległe w IIIRP? Jeśli macie państwo jakieś propozycje, to na mój adres poczty elektronicznej proszę śmiało je przeslać.