sobota, 26 marca 2011

Co w piosence gra?

Motto brzmi: "Sowy nie są tym czym się wydają". Według niego można zaobserwować wiele ciekawych rzeczy. Jako, że wszyscy słuchają muzyki, rozkoszują się ludzie dźwiękami mniej, lub bardziej, to przykład "muzyczny" będzie jak najbardziej na miejscu. Oto w jakimś programie jak ja to nazywam "gawiedziowym", gdzie siedzi grupa znawców i ocenia pretendentów na gwiazdę, zobaczyłem Korę. O Kora!-  pomyślałem. No i pech, bo wtedy przypomniałem sobie wywiad, dość głośny bardzo, kiedy to latem zeszłego roku Kora wyśpiewała piosenkę i jednocześnie wyznała jak to była molestowana przez księdza w wieku swej młodości... (  http://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100620/KRAJSWIAT/878834261  )  Myślałem sobie: "zaraz, zaraz, to tak bez echa przeszło? Taka gwiazda jeszcze za czasów PRL-u, a dopiero teraz zebrało się jej na wyznania i to takiej natury? W tamtym czasie, to byłby hit dla władz. Mogła by go jeszcze palcem wskazać i ciup, a dziś to najwyżej pobełkoczą w radiu, albo dadzą to na trzecią stronę "Nie". Jednak skoro przeszła taką traumę, to znaczy, że gdzieś musiał zostać ślad. Artystyczna dusz musi się wyżyć, no musi i nawet poetycko, ale zawsze to coś opisze... Musi być jakieś nawiązanie, coś co zaprowadzi do tego "księdza".  Jest taki utwór on ma pewnie trzydzieści lat, albo i więcej i tam leci tak: "I nagle dzwony dzwonią i ciało me płonie, kocham cię..."
Gdyby nie te dzwony, nie było by "Zabawy w chowanego"...

czwartek, 24 marca 2011

Zamek.


Dziś napiszę o zamku w Sanoku. Bardzo ulubione przeze mnie miejsce. Jedno z nielicznych miejsc w Sanoku, gdzie jest miło i spokojnie. Zasługa miejsca i ludzi, którzy tam pracują.
Mając w pamięci to, że " sowy nie są tym czym się wydają", zawsze staram się patrzeć na zastaną rzeczywistość inaczej. Doświadczenie tak mnie nauczyło. Przebywanie w obiektach z historią daje człowiekowi refleksję przemijania, a rzeczy dokonane przez naszych przodków uczą wzajemnego szacunku i pokory. To jest dobre.  Jednak dziś stawiam tezę, która brzmi: " To nie jest Sanok". Mam na myśli litografię Napoleona Ordy wydaną w 1880 roku. Rysunek 1. Dlaczego nie? Co zatem? Przyznam się, że nie znalazłem do dziś miasta, które było by podobne, nic nie przychodzi mi do głowy. Dlatego trudniej jest powiedzieć, że jeden kruk jest biały. Jednak...
Sanok to miasto o długiej historii. Znacznie dłuższej jak podają źródła historyczne. Jak stary jest Sanok? Kto wie, może tak stary jak cały nasz świat? Skoro jest stary, nawet tylko tyle jak podają historycy, to co nim wiemy? Naprawdę niewiele. Prawie nic. Dlaczego tak jest nie będę się rozpisywał. Zatem od początku: Sanok miasto warowne z prawem składu rozwijał się skokowo. Wiele czynników miało wpływ na liczbę mieszkańców i ich dostatek. Sanok znikał wielokrotnie w płomieniach. Płoną w roku 1457, 1470, 1514, 1566. W 1604 spłoną kościół franciszkanów. W 1632 znowu pożar. Gdzieś mieszkańcy musieli przebywać w tym czasie, kiedy następowała odbudowa, a może wielu bezpowrotnie opuściło to miejsce? Nie wiem ile osób zginęło w pożarze.  Jednak miasto dotrwało do naszych czasów i to jest piękne! Gdzieś między czasie Sanok został "sportretowany" przez Napoleona Ordę i niestety nie pasuje mi to to reszty układanki. Po prawej stornie zdjęcia widać miasto i to wcale nie małe. W okolicy Sanoka nie ma czegoś takiego. Patrząc od lewej widać wieże - prawie dwie. Nie może to być wieża kościoła Przemienienia Pańskiego, bo wtedy go tam nie było. Ksiądz Czaszyński (świeć Panie nad jego duszą) ( pochodził z moich rodzinnych okolic) rozpoczął budowę kościoła w roku 1874, a poświęcony został w roku 1886. Bez wież. Wieże ukończono kilkanaście lat później. Napoleon Orda już nie mógł tego namalować. Nie są to wieże kościoła pw. Świętego Archanioła Michała, bo ten spłoną w 1782, a rozebrane zostały pozostałości w 1788 roku. Kościół franciszkanów? Też nie, bo w 1872 spalił się dach i sklepienie, wieżę przebudowano dopiero 1896 roku, dostosowując ją do podwyższonej kondygnacji klasztoru. Sygnaturka obecny kształt według źródeł otrzymała w 1896 r. Popatrzmy teraz na rysunek dwa i trzy (od góry licząc). Na rysunku Kostrzewskiego widzimy zamek w Sanoku podparty(!) kołkami. Dlaczego? Zanotowano w roku 1765 bardzo zły stan zamku. W XIX wieku mury częściowo rozebrano (o tym za chwilę, bo to może być sensacja nr.2, albo 1), a  w 1912 rozebrano skrzydło zamku. (Tak na marginesie, to dziś powstaje w tym miejscu piękna nowa budowla z przeznaczeniem na galerię obrazów Beksińskiego i inne ekspozycje.). Zdjęcie trzecie, to litografia Stęczyńskiego z 1846 roku. Ma się to nijak do wielkiej budowli w bardzo dobrym stanie jaką widzimy na rys. Napoleona Ordy. Zatem, albo jest to  jego wariacja na temat, albo jest to inne miasto. W każdym razie nie jest to Sanok. Szkoda? Nie.  Już niedługo o tajemniczej wieży zamkowej, zaginionym skrzydle zamku, czyli jak ja to widzę. A co? Mam dobrą intuicję i wiem gdzie co leżeć może.
Fotografie ze strony: 
http://zamki.res.pl/sanok.htm