sobota, 26 września 2009

Bomby - lecą bomby.

Podobno Iran konstruuje drugą instalację nuklearną, a prezydent USA w swej przenikliwości zaplanował kupić Rosję, tzn. zbliżyć się do niej, by ta poparła USA w konflikcie z Iranem. Tu niestety nie ma żartów, bo przewidywane są wszystkie rozwiązania z konfliktem zbrojnym włącznie. Co to oznacza dla nas? Straszą nas tymi atomówkami od urodzenia. Straszą nas właściwie wszystkim: braknie ropy, wody, ociepli się, wody nas zaleją, kryzys, kryzys, kryzys.... Teraz atom. Trzeba jednak zapytać jak oni chcą pokonać Irańczyków? No ostatecznie mogą zrzucić atom, ale jak tak można? W Iraku końca nie widać, w Afganistanie jeszcze się na dobre nie zaczęło, a tu marzy się im Iran... No i czy ten atom taki straszny? W historii konfliktów zbrojnych użyty został tylko raz i Japończycy zaraz skapitulowali przed pastuchami z Teksasu. Nie pomógł im etos samuraja, ani kamikadze. No ale teraz... Teraz wszystko się zmieniło i bomby atomowe posiadają kraje takie jak: USA, Rosja, Francja, Wielka Brytania, Indie, Pakistan, Korea Północna, Chińska Republika Ludowa, Izrael, RPA i co ciekawe zdeponowane ponoć w Izraelu. Taki sojusz.... egzotyczny. Jak widać celów z atomem jest kilka, a tu Iran. Zatem poza USA nikt tej broni nie zrzucał na inne kraje. Wszyscy ci którzy tą broń posiadają testowali ją na swoich własnych obywatelach. Nawet amerykanie testowali skutki promieniowania na własnej armii... Tymczasem dookoła Polski pełno atomu, jedynie Białoruś nie posiada tego typu elektrowni. Zatem prawie każdy nasz sąsiad może stać się potencjalnym wytwórcą tej broni. Teraz wrócimy do konfliktów zbrojnych. Dlaczego nie użyto tej broni więcej razy, jak tylko w czasie wojny z Japonią? Czy ta broń jest taka straszna? Skoro tak, to po cholerę skazywać na śmierć tysiące swoich żołnierzy? Dwie atomówki i taki Afganistan powinien się poddać. Talibowie w górach? A i tak tam przez nich nikt nie łazi. Dup i po talibach. Góry się spłaszczą? To dobrze nie będą zasłaniać widoku. Indie i Pakistan wciąż włażą sobie na odciski i od czasu do czasu postrzelają z działa. I co? I nic. Albo taka Japonia na którą ciągle Północni Koreańczycy wysyłają szpiegów. Jeszcze taki szpieg przemyci coś pod pachą i co? I nic. Jakoś ich nie bombardują. Tzn. są na ławce rezerwowych, zaraz za Iranem. Problem atomowych broni, to problem bezpieczeństwa. Bezpieczne są te kraje, które tą broń posiadają. Pyskują, podgryzają, ale na wprost jakoś nikt nie wali. Tak samo jest z Iranem, który mając broń atomową może czuć się dostatecznie bezpieczny. Widocznie komuś zależy, by nie był, ale co Amerykanom do tego, kiedy z tamtąd do stanów w miarę daleko? Jeszcze ta pomoc Rosji. Niby jak? Armia rosyjska lądem musi przejść albo przez Gruzję i Azerbejdżan, albo przez Uzbekistan i Turkmenistan. Ciekawe, czy jak wejdą to wyjdą? Pokrótce: albo Amerykanie zatracili się na tych wojnach na bliskim wschodzie, albo cel jest całkiem gdzie indziej. Możliwe, że chcą ich tylko zbombardować, a Rosjanie zakłócą Irańskie wyrzutnie przeciwlotnicze, które sami im sprzedali? Bombardując Iran tylko ich rozjuszą i zmuszą do wejścia głębiej pod ziemię z tym całym ośrodkiem badawczym. Mam tylko cichą nadzieję, że jak Rosjanie wyjeżdżali z Polski, to ktoś mądry pomyślał i ,,pożyczył" od nich kilka atomówek na czarną godzinę. Patrząc na stan naszej armii aż się prosi by mieć takie zabezpieczenie. W razie ,,W'' można będzie naszym wrogom zrobić 1:1. Tymczasem mają toczy się rozmowy w gronie państw zainteresowanych rozwiązaniem sporu: USA, Rosja, Chiny, Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Iran mają się spotkać 1 października. Co z tego dla nas wynika? Wynika to, że jak chcesz by cię szanowano, zachowuj się poważnie. Najpierw atomówki, potem rozmowy. A co jeśli dojdzie do wojny? Nic. Nawet Rosja może się tam wyprawić. Gorzej jak Niemcy zaczną maszerować w tamtą stronę. Ostatnio zatrzymali się pod Stalingradem.... Czy tym razem będzie chciało im się iść aż do Teheranu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz