Już po wyborach, a nie którzy jeszcze w gorączce. Na niektórych kandydatów wieść o wygranej dało poczucie szczęścia. Oczywiście odtrąbiono sukces platformy, a premier uznał, że Polacy popierają politykę rządu. Patrząc na to wszystko z naszego sanockiego podwórka odnoszę wrażenie, że ludzie dali się wyrolować. Jak? Jeśli mieliśmy dobrych posłów nie ma znaczenia, z jakiej partii, to już ich nie mamy. Kiedy jeszcze można było Elę zaprosić i poprosić, tak teraz jej obowiązki niestety też kompetencje ulegną zmianie. Za to Przemyśl ma swojego posła. Czego przemyślanom gratuluję.
No cóż... ale lepsze jest wrogiem dobrego i o tym pamiętać należy.
poniedziałek, 8 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A może trzeba się bardzo udzielać lokalnie aby w kolejnych wyborach zyskać większe poparcie?
OdpowiedzUsuńUdzielać lokalnie? Czyli jak, w kuchni?
OdpowiedzUsuńMoże być i w przed pokoju ;p
OdpowiedzUsuń