Szanowni Państwo!
Obiecałem, że co czwartek miała być uczta blogerska, czyli dodatkowy tekst, nie związany z polityką. Niestety ale polityczna działalność trochę mi te plany pozmieniała. Jest jednak dowód na to, że do polityki nadaję się, bo jednak czasem uda mi się nie dotrzymać słowa.
Tu kończę samokrytykę i pozwolę sobie zamiast czwartku, dzisiejszy dzień potraktować według obietnic. Zatem wpis pierwszy, to jeden z pierwszych tekstów pisanych do ,,MMM Lupa", oraz odnośnik do artykułu w lokalnym portalu, który był efektem dwóch tekstów mojego autorstwa o patronie Sanoka - Archaniele Michale. Dla tych, którzy podzielają ze mną fascynację patronem Naszego Miasta na końcu podaję modlitwę po łacinie do niego. (Po Polsku znajdziecie sobie sami)
odnośnik do: http://esanok.pl/index.php?ak=news_c&pan=n&dod=artykul&var_id=5317&strona=14
Po śladach znamienitych: z Sanoka w Świat.
Wysiadając z autobusu, wita mnie jakaś psina o pokornym spojrzeniu, i dziwnym zadowoleniem na pysku. Nie wiem do czego jestem w jego mniemaniu podobny, ale życzliwość psa zapewne świadczy też
o mieszkańcach.
Jestem w Ujeździe w gminie Iwaniska, gnany pragnieniem obejrzenia wspaniałego zamku magnackiego. Witam się z psem bez obaw o pchlą inwazję i udaję się na zamek.
Zamek Krzyżtopór, to jedna z najwspanialszych rezydencji, mająca w założeniu dorównać Wawelowi.
Ufundowana przez Krzysztofa Ossolińskiego pomimo smutnej przeszłości, do dziś imponuje – genialna, wprost filmowa sceneria.
Zafascynowany włoskim stylem budowy rezydencji ,,palazzo in fortezza”, Krzysztof Ossoliński postanawia wybudować w takim właśnie stylu rezydencję w Polsce.
Zamek z jego polecenia wznosi szwajcarski architekt z Włoch, Laurentius de Senes.
Poszczególne elementy zamku, to wszechświat w pigułce, bo: porom roku odpowiadają baszty, jest ich cztery; wielkich sal jest tyle co miesięcy w roku-dwanaście; komnat, czyli pokoi jest tyle, co tygodni w roku -pięćdziesiąt dwie; liczba okien odpowiada liczbie dni w roku. Ściany boczne zostały przyozdobione znakami zodiaku.
Fortyfikacja wybudowana na planie pięciobocznej gwiazdy, systemie kątów nadających najlepszy sposób obrony według ówczesnej wiedzy. Stanowiska strzeleckie z murowanymi przedpiersiami znajdowały się na umocnionym kamiennym murem wale ziemnym. Na bastionach od strony wjazdu ze zwodzonym mostem usypano nadszańce dla stanowisk artyleryjskich, dla obrony dojścia do bramy.
Wchodząc przez most przerzucony nad nieczynną dziś fosą dochodzę do wysokiej bramy z pozostałością cyferblatów czterech zegarów i olbrzymich wykonanych z piaskowca wyobrażeń krzyża z jednej strony i topora z drugiej, pod którym znajduje się data 1631 – rok rozpoczęcia właściwych prac budowlanych.
Krzyż z łękwicą w kształcie litery ,,W” to elementy herbu żony Krzysztofa - Dębno, topór, to herb Starża rodu Toporczyków (z której wywodził się Ossoliński). Tak powstała wymyślona przez Ossolińskiego nazwa rezydencji ,,Krzyztopór”. według wiedzy historycznej jeszcze w 1900 roku nad bramą widniał napis
,,Krzyż obrona, krzyż podpora/Dziatek naszego topora”.
Cóż, nie jestem tu sam inni zwiedzający też chcą zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia – wchodzę na dziedziniec.
Wielki dziedziniec w formie trapezu, to obecnie trawnik z plątaniną ścieżek wydeptanych przez pasjonatów pałacu. Estetyczny walor budowli został połączony z jej obronnością. Stojąc na dziedzińcu widzimy wysunięte na narożne skrzydła pałacu czworoboczne wieże ( na zewnątrz wież wysunięte są bastiony).Pałacowe skrzydła, to kiedyś pomieszczenia gospodarcze, natomiast od strony północnej znajdował się ogród.
Wysoki Rondel – bastion z ośmioboczną wieżą, zaopatrzony w strzelnice i ,,artylony” równoległe do murów kurtynowych dla lepszej ich obrony. Wystrój pałacu, chociaż jest już historią jest imponujący: na ścianach bocznych budynku, wymalowano znaki zodiaku, po trzy na każdej ścianie. Okna głównego korpusu pałacu przeplatane były niszami z malowidłami postaci alegorycznych, ponad nimi znajdował się kilkadziesiąt medalionów z portretami przodków rodziny Ossolińskich i spokrewnionych.
Okna komnat stanowiły kryształowe szyby, prawie w każdym pomieszczeniu znajdowały się weneckie zwierciadła, kobierce, kurdybany, marmurowe detale. W ośmiobocznej wieży sala posiadała sufit, który był dnem akwarium z rybami. Ba! Nawet konie ,,stołowały” się w marmurowych żłobach.(to tylko część najważniejszych rewelacji, zainteresowanych odsyłam do ,,źródeł”)
Niestety Krzysztof Ossoliński cieszył się swoim zamkiem tylko 11 miesiecy, kiedy to 24. 02. 1645r. umiera na febrę. Zostaje pochowany w Krakowie w klasztorze Karmelitów Bosych.
Bieg dziejów nie oszczędza również naszego zamku, bo zostaje podstępem zdobyty przez Szwedów w 1655 roku. Dwa lata później zatrzymuje się tutaj Karol Gustaw (król Szwecji), który grabi cały wystrój, a co nie mógł zapakować, niszczy.
Do dziś jednak, pomimo tego, że kolejnym właścicielom nie udaje się pałacu odbudować, pozostały imponujące ruiny. Ruiny? Nie mogłem powstrzymać się od eksploracji tego wszystkiego, przez cały dzień, aż do zamknięcia.
To wciąż jest niesamowite, miejsce, ciekawe i jak opowiadają miejscowi, wciąż można spotkać tam rycerza, który w husarskiej zbroi na koniu ukazuje się na murach, a na dziedzińcu przechadza się biała dama...
Na szczęście dowiedziałem się o tych rewelacyjnych wieściach już po wyjściu z miejsc, gdzie jedynym światłem była latarka i lampa błyskowa aparatu fotograficznego. Tylko czy to szarpnięcie za ramię w podziemiach to był tylko wiatr?
Z biografii Krzysztofa Ossolińskiego wiemy, że urodził się w Bukowsku 28.04.1587r.
Uczy się w Kolegium Jezuickim w Lublinie, a następnie na niemieckim uniwersytecie w Warzburgu. W 1607r. zostaje dworzaninem królewskim, gdzie rok później z królewskimi poleceniami udaje się do Grazu na dwór arcyksiążąt habsburskich, oraz do Florencji.
Kolejne lata to kontynuacja edukacji w Bolonii i Padwie. W 1614 roku wyrusza z wojskiem kwarcianym na Podole. W 1618 r. zostaje podstolim królewskim, w 1620 r. podkomorzym, i w tym roku również wyprawia się przeciw Turkom z rotą arkebuzerską własnego zaciągu. W 1641 r. na sejmie warszawskim wszedł do komisji mającej zająć się zmianą postępowania sądowego i doprowadzić do skrócenia procesów. W 1644r. przyjmował po drodze króla Władysława IV wracającego Wisłą z Krakowa do Warszawy.
Fundator klasztoru Reformatorów w Stopnicy. Budowniczy nowego kościoła w Ujeździe, oczywiście zamku Krzyżtopór. Człowiek o zainteresowaniach artystycznych, pisarz i tłumacz.
Myślę, że pomimo upływu czasu, (dla niektórych przełom XVI i XVII wieku to prehistoria)możemy być dumni z naszego Krzysztofa, szczycąc się jego dziełem, rozmachem działania, dzięki któremu my możemy doświadczyć czegoś dobrego. Zatem na Krzyżtopór marsz!
Modlitwa:
Sancte Michael Archangele, defende nos in proelio, contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium. Imperet illi Deus, supplices deprecamur: tuque, Princeps militiae caelestis, Satanam aliosque spiritus malignos, qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo, divina virtute, in infernum detrude. Amen.
wtorek, 2 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz